Ostatnio coraz więcej czasu spędzam na YouTube, śledząc trendy, oglądając coraz to bardziej kreatywne serie czy poznając jego funkcje od strony twórcy. A niebawem poziom serwisu wzrośnie diametralnie, a właściwie to poziom komentarzy.
Jeszcze trzy lata temu założenie konta na YouTube było banalnie proste i trwało parę sekund. Dziś nie założysz tam konta bez zakładanie profilu w ekosystemie Google. Osią działań we wszystkich usługach firmy jest profil na Google+. To między innymi tłumaczy doskonałe liczby tego serwisu: w maju ponad 500 milionów osób założyło tam konta, co jest doskonałym wynikiem mając na względzie niepełne wówczas dwa lata funkcjonowania. Jednak zaledwie 235 milionów loguje się do Plusa minimum raz w miesiącu. Ta liczba robi nieco mniejsze wrażenie, niemniej jednak to nadal sukces Google’a.
Ale do rzeczy. Na YouTube jest coraz więcej doskonałych treści. Sam subskrybuję coraz więcej by nie pominąć mych ulubionych serii (wszystko od Screen Junkies, Wybuchające Beczki, Kanciarz i wiele innych), mimo, że jeszcze rok temu nie za bardzo wierzyłem w ten serwis. Ale przed prawdą nie mogę uciec, a ta jest jednoznaczna: YouTube dopiero zaczyna się rozkręcać. Dlatego Google zaczyna robić z nim porządki. A jest co sprzątać, bo komentarze pod filmami często bywają gorsze niż na Onecie czy Pudelku. Serio. Na pewno znajdują się tam doskonałe dyskusje, ale giną w gimbusowych odmętach, których nie da się oglądać. Internetowy gigant z Mountain View jest tego świadomy i postanawia to zmienić.
Od ponad roku YouTube nakłania użytkowników do tego, by swoje dotychczasowe konto na YouTube połączyć z profilem na Plusie. Sam tego dokonałem całkiem niedawno, bo nick „Troyann99” był słaby. Niebawem przejście na konto Plusa ma być obligatoryjne. Pożegnamy więc anonimowych komentatorów. No nie całkiem, bo przecież można podać i na Plusie fałszywe dane. Ale tak czy siak skala chamstwa, kurew i spamu powinna znacznie zmaleć. Możliwe, że czekają nas protesty niezadowolonych anonimów, może nawet zamieszki (wina Tuska i takie tam), ale moim zdaniem to bardzo odważny, a ponadto oczekiwany przez twórców YouTube, ruch Google’a.
Oprócz silniejszego związania z serwisem społecznościowym, zmiany mają dotknąć także algorytmów pokazujących komentarze pod filmami. Dotąd mieliśmy wyróżnione komentarze z największą liczbą łapek w górę, a poniżej pozostałe w odwróconej chronologii. Teraz będziemy widywać więcej komentarzy od znajomych (z Google+ oczywiście), pojawią się wątki (czyżby hashtagi z… Google+?) oraz wzmiankowanie znajomych (z Google+, bo jak inaczej). Nadchodzące zmiany to nie tylko kosmetyka, to poważna ingerencja w status quo ogromnej, chaotycznej społeczności.
Zabieg ten ponadto demonstruje siłę Google+ oraz jego ideę. Jest to plaster dla wszystkich usług z jakże bogatego ekosystemu Google. Nie jest bezpośrednim konkurentem Facebooka, bo ma zupełnie inne cele i doskonale je realizuje. W nieco ponad dwa lata Plus został zaimplementowany w większość ważnych usług firmy: wyszukiwarkę, sklep Play, Chrome’a, a teraz jeszcze mocniej penetruje YouTube’a. Trzeba jednak pamiętać, że penetracja bywa bolesna. Kogo zaboli bardziej: użytkowników czy Google’a?