Lubię oglądać filmy. Kurde, każdy chyba lubi. Na niewiele jednak filmów jestem czekam ścierając ślinę z ust. A tak – Godzilla sprawia, że się ślinię.
Miesiąc obfituje w niesamowicie dużo fajnych premier, w ogóle ten rok stoi filmowo na bardzo wysokim poziomie. Maj to zaś Transcendencja, nowy film z serii X-Men i przede wszystkim – nowa inkarnacja Godzilli. Ten kultowy japoński gad powraca w nowej postaci i zapowiada się bardzo dobrze. Dawno nie wyczekiwałem tak żadnego filmu od chyba premiery The Dark Knight Rises. A wtedy tak czekałem, że pojechałem specjalnie z Gdańska, gdzie wówczas mieszkałem, do Poznania by obejrzeć premierowy seans w IMAX. I nie zawiodłem się. Ok, może odrobinę.
Z takim samym zacietrzewieniem wyczekuję najbliższego piątku. Co prawda, wciąż nie wiadomo czy film będzie emitowany w polskim IMAXie, ale w teraz już nie muszę jechać do Poznania. ;) Co mnie tak kręci w tej zwykłej, wydawałoby się, jaszczurce?
Otóż za młodu, nie wiedzieć czemu, była to moja ulubiona seria filmów (obok agenta 007), którą oglądałem nałogowo. Nie byłem jeszcze nastolatkiem. Mieszkając w Gdańsku w samym sercu Wrzeszcza była swego czasu wypożyczalnia kaset VHS. Nie taka sieciowa, typu Browary Hills. Taka ciasna, ale klimatyczna. Znajdowała się obok ówczesnego sklepu Zatoka, dziś Biedronki, tuż pod wieżowcem Olimp. Gdy rodzice szli po zakupy ja biegłem do wypożyczalni i spoglądałem na półkę z samymi filmami o Godzilli. Po zakupach czekałem na rodziców z kolejnym filmem w ręku. VHS, piękne czasy. :)
No i obejrzałem tych filmów dziesiątki, bo tyle aż ich było. Co z tego, że prawie żadnego dziś nie pamiętam (Mechagodzillę pamiętam!), w głowie pozostaje mi jedynie wspomnienie i dreszcz podniecenia na myśl o tamtej fascynacji. Potem był słabiutki film Rolanda Emmericha. Słabiutki, ale i tak jarałem się na nim w kinie jak dziecko. Ok, w sumie byłem dzieckiem: miałem dziesięć lat… Co z tego, że był słaby, mnie się podobał. A ścieżka dźwiękowa też była fajna, i nie mam tu na myśli utworu P. Diddy, ale Jamiroquai. Heh, nawet w szkole podstawowej wziąłem tę piosenkę na warsztat w konkursie mini playback show. Zająłem drugie miejsce. Pokonały mnie dziewczyny z klasy aranżujące Spice Girls. To była moja pierwsza przegrana z komercją. ;/
Fajnie film Emmericha ogarnęli ludzie z kanału Screen Junkies:
No i teraz Godzilla powraca. W wersji absolutnie zjawiskowej, bo nie sądzę by było inaczej. Nie lubię oglądać trailerów, lecz na szczęście w przypadku Godzilli są one bardzo dobrze skonstruowane: niewiele zdradzają (oprócz jednego, który niestety obejrzałem). Napięcie jest dozowane tak, by za wiele nie zdradzić, tak jak powinny wyglądać dobre zwiastuny. Do tego w obsadzie jest Heisenberg. Mam nadzieję, że film nie okaże się spin-offem Breaking Bad, a Godzilla Jesse’m, bo po prostu chłopcy się naćpali. Nie mogę się doczekać piątku. :)