Najciekawsze filmowe premiery pierwszej części roku

Tak jak zapowiadałem kilka miesięcy temu, to była piękna filmowa jesień. A najlepsze jest to, że przed nami… Kolejne świetne miesiące! Dlatego przygotowałem subiektywne zestawienie najciekawszych premier pierwszej część 2016 roku.

Oczywiście część filmów, które umieściłem w jesiennym zestawieniu zawiodła, ale to naturalna kolej rzeczy. Były wśród nich jednak produkcje, które stały na naprawdę wysokim poziomie. O paru z nich napisałem nawet na blogu, więc jeśli nie zdążyłeś ich zobaczyć w kinie, może przekonam Cię do nadrobienia zaległości:

„Sicario”

„Everest”

„Marsjanin”

„Spectre”

„Steve Jobs”

Filmowym rozczarowaniom nie mam zwyczaju poświęcać miejsca na blogu. Pewnie dlatego część osób zarzuca mi dość optymistyczne podejście do kina. Jednak Troyann nie jest blogiem o filmach, a o fajnych rzeczach. Jeśli więc film mnie rozczaruje, to po prostu wolę nie napisać nic, niż napisać źle. W ten sposób kilka produkcji nie trafiło na łamy tego bloga. A teraz, nie tracąc już czasu, przejdźmy do tego, co nas czeka w najbliższym czasie.

„Big Short”

Premiera: 1 stycznia

Kulisy krachu finansowego sprzed kilku lat, którego konsekwencje są odczuwalne do dziś. Czeka nas mocno oscarowe dzieło z mocną obsadą: Bale, Gosling, Pitt. Reżyseruje autor Ant Mana, co daje nadzieję na naprawdę zacne dzieło. PS. Nie iść w dniu premiery, bo noworoczny kac może utrudnić myślenie, które chyba będzie nieco potrzebne.

„Nienawistna Ósemka”

Premiera: 15 stycznia

Tarantino. Następny proszę!

„Zjawa”

Premiera: 22 stycznia

Alejandro Gonzalez Inarritu był wielkim zwycięzcą ostatniej gali Oscarów (trzy statuetki za „Birdman”) i wiele wskazuje, że i w tym roku zgarnie wiele laurów za „Zjawę” właśnie. Ba, może się okazać pierwszym reżyserem, który sprawi, że swojego Oscara otrzyma także DiCaprio! Nie Scorsese czy Nolan, ale właśnie Inarritu. To będzie jeden z największych sukcesów w historii Hollywood. Jedyną przeszkodą może być Tom Hardy, aktor równie dobry. A sam film, cóż, początki USA, Indianie, mróz, piękne zdjęcia (liczę na dużo master shotów) zapowiada się kapitalnie.

„Dziewczyna z portretu”

Premiera: 22 stycznia

Wiem, to nietypowy jak dla mnie film, ale muszę wam coś wyznać: też mam uczucia. A to oznacza, że poza wybuchami, jatkami czy szpiegowskimi intrygami lubię też czasem się wzruszyć w kinie. A jak się wzruszać to najlepiej z Alicią Vikander przed oczami. To będzie na pewno mocna produkcja. Świat się nią już zachwycił. Produkcją, nie Alicią.

„Spotlight”

Premiera: 5 lutego

Ten film może odbić się dość głośną czkawką w Polsce. Ba, nie zdziwię się, jeśli Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego publicznie potępi produkcję albo nawet zakaże jego wyświetlania. Dlaczego? Dotyczy skandalu w amerykańskim Kościele Rzymskokatolickim. Ponadto, to podobno najlepszy dreszczowiec ostatnich miesięcy z wybitną obsadą: Keaton, McAdams, Ruffalo, Tucci i inni.

„Deadpool”

Premiera: 12 lutego

Wszyscy zachwycają się świetną kampanią reklamową tej produkcji Foxa. Fakt, jest bardzo śmiesznie, a sam Deadpool to jedna z ciekawszych postaci z uniwersum Marvela. Jednak… Mam pewne obawy. Boję się, że wszystko, co zabawne, zobaczyliśmy już w zwiastunach. Poza tym, robi to Fox. A oni „sprezentowali” nam ostatnio choćby „NieFantastyczną Czwórkę”.

„Ojcowie i córki”

Premiera: 26 lutego

Zdaje się, że to kolejna produkcja nie za bardzo w moim stylu, ale serio lubię czasem nieco poważniejsze historie niż ratowanie świata. A tutaj mamy do czynienia z twórcą jednego z niewielu filmów, które doprowadziły mnie do łez: „Siedem Dusz”. No i jest jeszcze Jesse z „Breaking Bad”.

„Grimsby”

Premiera: 26 lutego

Ali G, Borat, Bruno, arabski Dyktator – wcieleń Saschy Barona Cohena znamy wiele. Kocham wszystkie. Niepoprawny politycznie, ale jakże celny humor z dystansem opisujący współczesne wydarzenia. Aż dziwne, że kolejną jego kreacją będzie brytyjski jełop poszukujący swojego zaginionego brata. Ten okazuje się być tajnym agentem, a w tej roli Mark Strong.

„Wstrząs”

Premiera: 11 marca

Nie spodziewam się niczego wybitnego po tej produkcji, ale na pewno będzie to film ciekawy: dramat sportowy o najpopularniejszym (chyba?) sporcie w Ameryce. Poza tym, dawno nie widziałem Willa Smitha w czymś ciekawym.

„Londyn w ogniu”

Premiera: 18 marca

Film, który będzie miał bardzo niskie oceny i w ogóle nic wielkiego, ale to jeden z tych filmów, które lubię: terroryści, atak na prezydenta USA, tajni agenci walczący o ratowanie świata, pościgi, wybuchy, strzelanki i Morgan Freeman. Do tego kubełek popcornu i mam jedną z moich ulubionych form rozrywki. :)

„Batman vs Superman: Świt Sprawiedliwości”

Premiera: 1 kwietnia

Jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie filmów tego roku. Pierwszy z udziałem Batmana po mojej ukochanej trylogii autorstwa Nolana. Pokładam wielkie nadzieje w Benie Afflecku, jako odtwórcy roli Mrocznego Rycerza. Cieszę się zawsze na widok Gal Gadot (Wonder Woman), daję filmowi wielki kredyt zaufania, ale… Z każdym kolejnym zwiastunem coraz bardziej boję się, że otrzymamy coś tak marnego jak „Człowiek ze Stali”. Czyli ładną napierdalankę, bez większego sensu.

„Głośniej od bomb”

Premiera: 1 kwietnia

Jeśli superprodukcja z superbohaterami mnie rozczaruje, wtedy od razu pójdę do kina na ten film. Co prawda, znowu zobaczę japę Jesse’ego Eisenberga, ale tym razem w dramacie, który powinien choć trochę wzruszyć lub dać do myślenia.

„Królowa Pustyni”

Premiera: 1 kwietnia

Zgliszcza brytyjskiego imperium, Bliski Wschód, szpiegostwo? Więcej nie trzeba mnie przekonywać! Aha, zapomniałbym, reżyserem jest Werner Herzog, autor wielu kultowych produkcji, który lubuje się w opowiadaniu historii sprzed lat i, o dziwo, jeszcze mnie pod tym względem nie zawiódł.

„Piąta Fala”

Premiera: 15 kwietnia

Dawno nie byłem w kinie na jakimś filmie z inwazją obcych na pierwszym planie. Ta produkcja zaś przypomina mi nieco „Wojnę Światów” Spielberga sprzed dekady, który pozostaje jedną z moich ulubionych produkcji o tej tematyce.

 

„Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów”

Premiera: 6 maja

Jest ktoś, kto nie czeka na ten film? To właściwie kolejna część „Avengers”, a nie typowy film o jednym z bohaterów uniwersum Marvela. Ponadto, produkcja ta otwiera trzecią fazę wielkiego planu Disneya o nazwie „Marvel Cinematic Universe”. Wiem, że „Wiek Ultrona” nie zgarnął zbyt wielu pochlebnych opinii, ale wydaje mi się, że „Wojna Bohaterów” nadrobi z nawiązką.

 

„X-Men: Apokalipsa”

Premiera: 20 maja

Dawniej filmy o przygodach X-Men były moimi ulubionymi adaptacjami komiksów, jednak z wiekiem zacząłem dostrzegać ich wady… Zwłaszcza kilka ostatnich, z „Days of Future Past” na czele. Czy „Apocalypse” będzie lepsze? Boję się, że nie, ale i tak zobaczyć trzeba.

„Dzień Niepodległości: Odrodzenie”

Premiera: 24 czerwca

Jeden z najbardziej kiczowatych filmów w historii doczeka się po dwudziestu latach swojej kontynuacji! I nie zwracałbym na ten fakt większej uwagi, gdyby nie ładunek emocjonalny, którym darzę pierwszy film: mama zabrała ośmioletniego mnie do kina Neptun na tę kiczowatą produkcję w moje urodziny! I był to chyba pierwszy poważny film, który zobaczyłem w kinie. A najsilniejszy sentyment pokona nawet najmocniejszą kaszanę.

„Legion Samobójców”

Premiera: 12 sierpnia

Ja wiem, że to dopiero w drugiej części roku będzie, ale jest to prawdopodobnie najbardziej wyczekiwana przeze mnie premiera 2016 roku. Po zaledwie czterech miesiącach po pojedynku z Supermanem Batman wróci na kinowe ekrany! Jak Jared Leto poradzi sobie w roli Jokera? Czy David Ayer po udanej „Furii” poradzi sobie z kinem zupełnie innego sortu? Jestem pełen nadziei i wydaje mi się, że będzie znacznie lepiej niż w „Świcie Sprawiedliwości”.

Którego z tych filmów również nie możecie się doczekać? A może pominąłem coś, co dla was jest równie ważne? Daj znać w komentarzach!

photo credit: CineStar Theater 10 via photopin (license)

Partnerzy Troyanna