Reklamy na Instagramie są dostępne w Polsce od kilku tygodni i od samego początku bacznie je obserwuję. Obawiam się jednak, że wielu reklamodawców traktuje tę platformę jak zwyczajny display na portalach.
Instagram istnieje już ponad pięć lat (od 6 października 2010) i od tamtego momentu stał się jednym z najważniejszych serwisów społecznościowych na świecie. Szybko, bo wiosną 2012 roku, zakupił go Facebook, który miesiąc później wchodził na giełdę. Było więc oczywistym, że Zuckerberg nie kupił go dla samego faktu posiadania, a by na nim nieźle zarobić. Zresztą pisałem o tym dwa lata temu. Reklamy były testowane już od dawna i w sumie byłem zaskoczony, iż dopiero jesienią ten format reklamowy zawitał do Polski.
Wydawało mi się, że to świadczy o sprycie Zuckerberga i ludzi wokół niego – nie chce zbyt szybko zmienić tak obiecującego serwisu w słup ogłoszeniowy. Podobnie było przecież z Facebookiem. Bardzo długo ten serwis oferował jedynie formaty reklamowe typu display w prawej części serwisu. Potem doszły posty sponsorowane oraz inne formy zaszyte w strumieniu informacji, które codziennie przeglądamy. Jednak wprowadzane to było powoli, stopniowo, mądrze, by nie zniechęcić do siebie użytkowników.
Dlatego tak długa zwłoka z wprowadzaniem reklam na Instagrama była, moim zdaniem, podobnym krokiem. Jednak przecież marki obecne były tam od dawna, prawda? Ale to było coś innego niż niedawno wprowadzone reklamy. Ich treści obserwować mogliśmy dopiero po kliknięciu „obserwuj”, więc wynikało to z naszej woli. Niektóre marki radziły sobie lepiej, inne gorzej, co nikogo dziwić nie powinno.
Aż nadszedł wrzesień, Instagram (czyli w sumie Facebook) udostępnił w Polsce format reklamowy. I mam teraz dwa negatywne spostrzeżenia po zaledwie kilku tygodniach ich oglądania.
Przede wszystkim, Instagram zamiast wprowadzać liczbę reklam stopniowo, poszedł od razu po całości. No bo gdybym widywał jedną, dwie reklamy dziennie to jeszcze bym to jakoś zniósł. Oglądam jakieś 100 zdjęć dziennie, więc niezbyt duża liczba wcale nie zniechęcałaby mnie do dalszego używania aplikacji. Dlatego tak wielkim zaskoczeniem jest dla mnie fakt, że reklam jest tak wiele. Kilka razy liczyłem co ile zdjęć w strumieniu postów wyświetla mi się reklama. I jest to średnio jakieś 10 zdjęć, choć raz zdarzyło mi się ujrzeć dwie reklamy w odstępie zaledwie sześciu publikacji. Trochę za gęsto, nie sądzicie?
Ale jeszcze nie to jest najgorsze. Pisałem, że różne marki radzą sobie w różny sposób z prowadzeniem profili. Zanim przejdę dalej, warto zadać sobie pytanie: do czego służy Instagram? Do publikacji ładnych zdjęć w prosty sposób. To ładne zdjęcia pokazujące, że mamy fajne (już mniejsza o to czy faktycznie fajne) życie sprawiły, że serwis ten zyskał taką popularność. Ponadto, jest to aplikacja mobilna. Już parę lat temu przewijała się wśród użytkowników dyskusja o tym czy jest sens publikowania na Instagramie zdjęć robionych profesjonalnym sprzętem. Rozmawiałem o tym niegdyś z Frotą. I ok, zdjęcia robione lustrzankami jestem w stanie zdzierżyć. Ważne, by zdjęcia były ładne.
Ale publikowanie, do tego spamowanie w formie reklamy, grafik, które powstały w Photoshopie?! Dla mnie jest to karygodne posunięcie, a tak wygląda masa reklam producentów wszelkich gier, które przewinęły mi się przez strumień fotek. Podobnie reaguję na publikowanie (i reklamowanie) zwyczajnych banerów, które równie dobrze mogłyby zawisnąć na portalach horyzontalnych. Nienawidzę takich tandetnych banerów. A niestety widziałem ich w ostatnich tygodniach za wiele. I spotów reklamowych także.
Oczywiście zdarzały się także reklamy, które mi się podobały. Wystarczy, że wpisują się w filozofię Instagrama, jako aplikacji do publikowania ładnych zdjęć. A nie banerów. Moim zdaniem wina leży tu i po stronie Instagrama, który zezwala na publikowanie takich reklam, a jednocześnie psucie jego jakości. Przecież na Facebooku mamy całkiem proste wytyczne dotyczące maksymalnego obszaru, jaki zajmować mogą teksty i algorytmy, które skutecznie te wytyczne egzekwują. Wina jest również po stronie marek i agencji prowadzących w ich imieniu komunikację na Instagramie.
Nie chcę, by Instagram stał się kolejną platformą do wrzucania tandetnych formatów displayowych. Nie mam nic przeciwko reklamom, jeśli będą szanować filozofię (trochę to brzmi górnolotnie, ale wiecie o co chodzi) tego serwisu. Takie są jednak w zdecydowanej mniejszości.
Na koniec mam dla was sporą galerię 54 reklam, które przez ten czas mi się przewinęły. Nie są to wszystkie, a jedynie te, które udało mi się ustrzelić. I nie mam zamiaru ich oceniać, wierzę, że sami jesteście wskazać te, które niezbyt pasują do formuły Instagrama.
Kliknij w pierwsze zdjęcie, by włączyć galerię: