Po szkoleniu w Coder’s Lab

Po dwóch i pół roku wróciłem do szkolnej ławy. Co prawda, tylko na jeden weekend, ale z motywacją znacznie większą niż z czasów studenckich. Bo HTML i CSS chciałem się nauczyć od dawna. Ale jakoś sam nie umiałem do tego podejść…

Dlatego się cieszę, że trafiłem do Coder’s Lab. Tak, to był tylko dwudniowy kurs wprowadzający w tajniki tworzenia stron internetowych. Czeka mnie jeszcze długa droga do zostania profesjonalistą (a chciałbym takowym być – inaczej bym nie zaczynał). Wcześniej parę razy podchodziłem do edukacji na własną rękę, lecz zawsze brakowało mi kogoś, kto mi powie dokładnie co i gdzie źle robię. Google to nie jest efektywna pomoc w tym przypadku. Ktoś znajomy na czacie także.

A w Coder’s Lab szkolił Marcin, świetny gość, który wspierał mnie za każdym razem, gdy podniosłem rękę. I chyba czuję, że byłem osobą najczęściej rękę podnoszącą. Cóż, nigdy nie miałem matematycznego, liczbowego umysłu, ale dzięki jego pomocom udało mi się zrozumieć te różne kody, które nie raz widziałem zaglądając „pod maskę” bloga.

Pierwszy dzień to były totalne podstawy, zaczęliśmy od tworzenia stron z recenzjami filmów (ja wybrałem Dark Knight i Interstellar), drugiego mieliśmy zacząć projektować własny sklep internetowy. Ja sobie radziłem dość kiepsko, ale korzystając z pomocy szkoleniowca mogłem dostrzec i wyeliminować swoje błędy.

To zasługa tego, że szkolenia w Coder’s Lab odbywają się w małych grupach, gdzie wszyscy uczą się też wzajemnie od siebie. I na swoich błędach. Co godzinę była mała przerwa na zrobienie kawy (lub papierosa), więc i umysł nie przegrzewał mi się za mocno. Jeśli, tak jak ja, chcielibyście zacząć swoją przygodę z tworzeniem www na własną rękę, lecz uważacie, że nie jesteście w stanie, to śmiało idźcie do Coder’s Lab. Przekonają was jakie to łatwe i przyjemne. :)

A na koniec wklejam wam efekt mojej pracy nad sklepem internetowym. Podoba się? :D

B3sR8ajCIAEC1Pz.png_large

Partnerzy Troyanna