Uzależnienia są złe, wszystko w nadmiarze szkodzi. Nawet pieniądze. Ja mam kilka swoich uzależnień, ale jednego dość szkodliwego ostatnio się pozbyłem. Nawet nie musiałem nad tym pracować. Przyszło tak ot.
FOMO jest straszne. Dla mniej świadomych jest to „Fear Of Missing Out”, czyli strach przed tym, że gdy zrobimy sobie godzinną przerwę od Facebooka i innych mediów to stracimy coś bardzo ważnego. Na przykład kolejną porcją zdjęć kotków od naszej ukochanej marki, bardzo śmieszny obrazek z Kwejka czy branżowa informacja. O konkursach nie wspominając.
W każdym razie ja cierpiałem na tę przypadłość od jakiegoś roku, kiedy pokochałem Pocketa. Nie chciało mi się internetowych znalezisk czytać od razu, więc co chwilę klikałem „save to Pocket’. Jakieś 50 rzeczy dziennie. Nie było to trudne gdy pracy nie było za duże, dwie godzinki dziennie, wieczorem w łóżku z tabletem i jakoś się nadążało za tym wszystkim. Gdy jakieś dwa miesiące temu doszło dużo pracy to nie miało się siły lub ochoty tego czytać. Moje Pocketowe zasoby szybko osiągnęły karkołomną liczbę 600 rzezy do nadrobienia. A czytanie „newsów” sprzed 4 tygodni nie jest ciekawe.
Zacząłem dokładniej selekcjonować treści. Te ciekawe, lecz niezbyt potrzebne odrzucałem, zaczęło robić się tego coraz mniej. Aż w końcu… Przestałem dodawać te najciekawsze rzeczy. Nie było na to czasu, a i wewnętrznie nie czuję aż takiej potrzeby poznania wszystkiego co mnie interesuje. Nie da się wiedzieć wszystkiego. Obecnie za dużo wiedzy i informacji mamy w zasięgu dwóch – trzech kliknięć. Najważniejsze wieści czytam na bieżąco, do Pocketa zapisuję sobie mniej palące i naglące treści.
Z jednej strony czuję, że przestaję być na bieżąco z kilkoma bliskimi memu sercu sprawami: nie czytam już wszystkich newsów dotyczących FC Barcelony, całkowicie przestałem czytać informacje „polityczne” (co za ulga!), a i sprawy międzynarodowe, które śledziłem przez całe studia straciły u mnie na znaczeniu. Nie czytam dublujących się treści z blogów technologicznych: fajnie było znać perspektywy kilku osób, ale po co tracić na to czas?
Zwłaszcza wiosną, gdy warto czasem ruszyć się sprzed kompa, na rower, na spacer, życie jest za krótkie na to by tracić je na czytanie całego Internetu. Nadmiar pracy, deficyt snu i odpoczynku sprawiły, że to uzależnienie, FOMO, odeszło dość łatwo, nawet nie musiałem za bardzo się wysilać. I wiecie co? Czuję się lepiej, swobodniej. I nie marnuję całej majówki by zejść w Pockecie z 500 do 300 artykułów.
PS. Pocketa i tak dalej kocham.
Grafika skradziona stąd