No dobrze, czas wreszcie się przyznać publicznie do czegoś, co nie było dla mnie łatwe, ani przyjemne – czas zamknąć projekt, któremu poświęciłem ostatnie trzy lata.
Decyzja ta rodziła się we mnie na przestrzeni ostatniego roku. I bardzo długo ją odkładałem, będąc niezdecydowanym. Ale w końcu życie podjęło za mnie tę decyzję.
Kiedy WixMag startował trzy lata temu był lekkim powiewem świeżości. Zarówno w blogosferze, jak i w środowisku muzyki elektronicznej. Choć nigdy nie zdobył gigantycznych zasięgów, to dał mi masę frajdy, całkiem niezłą rozpoznawalność w środowisku (to naprawdę dziwne, ale i miłe, kiedy na melanżu podchodzi ktoś do Ciebie i się pyta „Ej, czy Ty jesteś WixMag? Fajne rzeczy piszesz”).
W krótkim czasie zacząłem mieć skromny, ale fajny wkład w środowisko muzyki techno w Polsce. Imprezy, festiwale, wywiady z artystami, których szanuję, playlisty, których słuchały dziesiątki osób. To naprawdę mi się podobało. Moment kulminacyjny przyszedł po kilku miesiącach, kiedy postanowiłem założyć kanał na YouTube, a na pierwszy ogień poszedł minidokument o Sfinksie700, nad którym pracowałem ponad dwa miesiące.
Plany wobec WixMaga miałem bardzo duże. Większe niż zdołałbym udźwignąć mając jednocześnie wiele innych zawodowo-twórczych projektów w życiu. Praca na etacie, dorabianie na frilansie copywritingiem i szkoleniami, tworzenie jednego bloga, założenie własnej firmy… W pewnym momencie zrobiło się tego za dużo. Zresztą, po wyjściu z depresji zachciałem też pracować mniej i mniej czasu spędzać przy komputerze. Od kilku miesięcy mi to wychodzi z dużym powodzeniem. I bardzo się z tego cieszę.
Z czegoś jednak musiałem zrezygnować. Długo nie wiedziałem co to będzie i bardzo nie chciałem, by to był WixMag, projekt, który bardzo mocno podbudował też moją wiarę w samego siebie. Jednak niestety, muszę wybrać te opcje, które w efekcie poświęconego na nie czasu dadzą mi środki na utrzymanie się. WixMag nie jest jednym z nich. Z tego powodu też Troyann jest nieco rzadziej aktualizowany niż dawniej, ale jego nie mogę porzucić.
Najbliższe tygodnie, nadchodzące miesiące będą stały dla mnie pod znakiem dużych zmian w życiu. Zmian, w których nie mogę sobie pozwolić na sztuczne podtrzymywanie przy życiu projektu, który jedynie raniłby moje sumienie i krzyczał do mnie codziennie: „ej, nie zaniedbuj mnie! Napisz coś!”
Dlatego dzisiaj oficjalnie przyznaję się do czegoś, co faktycznie już od kilku tygodni wiele osób mogło zauważyć:
WixMag przestaje istnieć.
Nie przedłużyłem domeny. Nie mam więc już dostępu do poczty. Cała, znikoma przecież, aktywność skupiała się na Facebooku. A i tego już nie prowadzę. Czy to oznacza, że całkowicie kończę swoją przygodę ze światem techno? Oczywiście, że nie!
Od kilku miesięcy jestem członkiem drużyny organizującej Technoranek. Trzy lata temu WixMag był pierwszym medium, który opisał ów fenomen. Dzisiaj stopniowo staje się jego częścią. Zwłaszcza, że Technoranek to nie tylko seria wydarzeń, ale coraz prężniej funkcjonująca organizacja, medium z dużymi planami. Planami, które są bardzo zbliżone do tego, co chciałem robić jako WixMag, ale w pojedynkę nigdy nie mogłem tego udźwignąć. Także to kolejny projekt, który mi trochę czasu każdego tygodnia zajmuje.
Czy jest mi smutno? Trochę tak, bo WixMag to moje dziecko. A dzieci nie powinno się zabijać. Chyba.
Czy WixMag wróci? Możliwe, nie wiadomo, strona na Facebooku nie będzie aktualizowana, ale jej nie usuwam.
Czy przestanę pisać o techno? Nie, bo miejsce na zapowiedzi festiwali czy też relacje czy dyskusje o muzyce wciąż istnieją. Na tym blogu jest miejsce dla muzyki, w tym dla techno. Do tego wciąż prowadzę grupę na Facebooku, gdzie w miłym gronie rozmawiamy sobie o muzyce. Zapraszam chętnych!
Czy skończę chodzić na imprezy? No jasne, że nie, zwłaszcza, że sam je robię w formie Technoranka. :) A i moje urodziny, trzydzieste, mam zamiar zrobić z pompą w październiku – będzie techno. W tym i mój DJ set. I to dwukrotnie. Pracuję od miesiąca nad setem i nie mogę się doczekać!
W tym miejscu przyszedł czas na podziękowania. Dla wszystkich z was, którzy projekt WixMaga śledzili, czytali, krytykowali, zaczepiali mnie na imprezach i dyskutowali. Dla wszystkich promotorów, przedstawicieli festiwali czy klubów, z którymi robiliśmy konkursy i zapraszali mnie na imprezy. Skończy się pewnie dla mnie era wchodzenia na wiele imprez za darmo, ale są w życiu ważniejsze rzeczy niż „lista”.
Pięknie wam wszystkim dziękuję za te trzy lata. :)
I do zobaczenia na parkietach!
No i w Internecie. :)