Radiohead robi w ostatnich dniach niemałe zamieszanie w Internecie w związku z nadchodzącą premierą nowego albumu. Dziś wreszcie brytyjscy muzycy objawili światu nowy singiel oraz… Swoją hipokryzję.
Niedawno ktoś na Twitterze napisał, że Radiohead nie byli by sobą, gdyby próbowali wydać album w tradycyjny sposób. I to jak najbardziej prawda, bo Thom Yorke i spółka od wielu lat znani są ze swojego nietuzinkowego podejścia do branży muzycznej i całego życia. Często wręcz objawiało się to wręcz przedziwnymi decyzjami. Spójrzmy na to jeszcze raz.
Na jesieni 2007 roku wydali album (mój ukochany zresztą) „In Rainbows”, który wyskoczył niczym Filip z konopii, a kupić go można było uiszczając opłatę o wartości… Dowolnej. Jaką uznasz za stosowną. Dopiero po paru miesiącach album został wydany w sposób tradycyjny, jednak wówczas, zanim nastała epoka Spotify i innych serwisów streamingowych była to decyzja nad wyraz odważna i… dziwna. Było o tym głośno.
Kolejny album to luty 2011 roku, gdzie ponownie muzycy z Oxfordu z dnia na dzień, bez podsycania apetytu fanów wydali nowy album, choć już bez dodatkowych udziwnień. „The King of Limbs” był ostatnim albumem wydanym przez Radiohead, zaś członkowie zespołu zaczęli rozwijać solowe projekty. Dwa piękne albumy wydał nawet perkusista, Philip Selway. Jonny Greenwood rozwijał swoją miłość do muzyki klasycznej, grając koncerty z Pendereckim oraz tworząc ścieżki dźwiękowe do filmów, wraz z genialnym do filmu „Inherent Vice”.
A Thom Yorke, jak to on, robił różne dziwne rzeczy. Nagrał świetny album w supergrupie Atoms for Peace, wraz z choćby Flea, basistą Red Hot Chilli Peppers, czy Nigelem Goodrichem, wieloletnim przyjacielem i producentem Radiohead, znanym także z tego, że zagrał jednego ze szturmowców w „Przebudzeniu Mocy”. Lider mojego ukochanego zespołu w 2014 roku nagrał także solowy album i wydał go w dość nietypowy sposób. Można go było kupić i pobrać poprzez… The Pirate Bay. Tak, ten serwis z torrentami.
W międzyczasie Yorke zaczął kasować całą swoją muzykę ze Spotify i innych serwisów streamingowych, jawnie krytykując ten model dystrybucji muzyki, oskarżycielskim tonem komentując następujące w branży muzycznej zmiany. Cóż, Thom wielkim artystą jest, ma do tego prawo, zresztą pisałem o tym już jakiś czas temu, tutaj. Jednak w ostatnich latach zezowaty wokalista zaczął mi się mocniej kojarzyć z nieumiejętnością dostosowania się do zmieniających się realiów niż z tworzeniem dobrej muzyki.
Wieści o nadchodzącym nowym albumie Radiohead krążyły od ponad roku. Kiedy w poprzednim tygodniu wszystkie profile w mediach społecznościowych należące do zespołu opustoszały. Wykasowane zostało z nich wszystko – archiwalne treści, zdjęcia profilowe i wszystko co można wyzerować. Odważny ruch, nie? Jednak wiadomo było co się świeci – wrócą z nowym albumem.
Pierwsza jaskółka (niemal dosłownie) zapowiadająca nowe dzieło pojawiła się dziś rano na Instagramie:
Kilka godzin później jeszcze bardziej obszerny teaser nowego klipu do utworu „Burn The Witch”, aż w końcu cały klip wraz z nowym utworem:
No i jest to ładna zapowiedź nowego albumu. Pozostaje pytanie, czy całość zostanie wydana również w jakiś przedziwny sposób? Póki co wiemy niewiele, ale spodziewam się, że jeszcze jakiś czas Radiohead będą nas zwodzić i znowu niespodziewanie pozwolą fanom wysłuchać całości. Kto wie, może nawet jutro?
Jednak nadszedł czas, bym wyjaśnił wam tytuł tego tekstu. Czemu Yorke jest hipokrytą? Natchniony nowym utworem zespołu chciałem wrócić do starszych płyt grupy, acz nie do „In Rainbows”, którego na Spotify nie ma. Zajrzałem na profil Radiohead, zespołu, którego liderem jest człowiek usuwający swoją muzykę z serwisów streamingowych, a tam…
Nowy utwór jest dostępny w Spotify. Oczywiście, wiem, że to nie Yorke rządzi muzyką Radiohead, są pewne uwarunkowania licencyjne w umowie z wydawcą, a w grupie jest jeszcze czterech innych, wybitnych muzyków, ale jednak nie mogę sobie nie chichotać pod nosem z tego faktu. Usuwaj pięć lat wszystko z Internetu, wydawaj płytę na serwisie z torrentami, krytykuj Spotify, a nowy singiel udostępnij właśnie w tym serwisie. Oj, Thom, Ty hipokryto… Kocham Cię. :)
PS. A na samej górze zdjęcie części mojej kolekcji płyt Radiohead. Żeby nie było, że robię Yorke’owi na złość i nie kupuję płyt, a wykorzystuję jedynie Spotify. Najważniejsze albumy staram się kupować i poszerzać kolekcję. :)