Zostały trzy tygodnie do najmocniej wyczekiwanego przeze mnie koncertu w tym roku. Tak się pięknie składa, że będzie miał on miejsce w dniu moich urodzin. Chodźcie ze mną na koncert Tycho, warto bardzo! Dlaczego?
Bo Scott Hansen ze swoją świtą jeszcze nigdy nie odwiedzili pięknego kraju nad Wisłą. Będzie to ważne dla nich wydarzenie, bo chyba nie zdają sobie sprawy z tego, że mają u nas po prostu wielu fanów. Sam koncert zagrany zostanie w warszawskim klubie Basen, który dotychczas nie zawodził pod względem dźwiękowym, zarówno w lutym na Moderat, jak i w lipcu na secie Marka Hemmanna.
Tycho to zespół wiecznie ewoluujący. Założony w 2002 roku przez grafika Scotta Hansena w Kalifornii. Długo dźwięki Tycho były efektem jedynie pasji uzdolnionego Kalifornijczyka, który składał swoje dźwięki z syntezatorów. Tak wyglądała pierwsza płyta Sunrise Projector sprzed dekady. W jej brzmieniu (a także wszystkich kolejnych) słychać bardzo silny wpływ legendarnego Boards of Canada.
Początkowo robienie muzyki było dla Hansena jedynie hobby, dodatkowym zajęciem pozwalającym mu spełniać swoje marzenia. Zarabiał na życie będąc grafikiem (w tej branży jego pseudonim artystyczny to ISO50). Jego muzyka jednak zaczęła wypływać na szersze wody po wydaniu Past Is Prologue, drugiej pełnoprawnej płyty. Wtedy też przyszedł czas na pierwszą trasę koncertową, skromną, ale dającą jakieś tam finansowe gratyfikacje i nieco fejmu.
W głowie Scotta zaczęło się coś zmieniać. Tworzenie muzyki pochłaniało go coraz mocniej. Próbował też odchodzić od klasycznych syntezatorów, uczyć się gry na gitarze i rozwijać styl, który sobie wcześniej wypracował. Dlatego na kolejny album przyszło nam czekać pięć kolejnych lat. Dive było cudowne, świetnie odebrane przez krytykę. Scott wraz z przyjacielem ruszyli w kolejną trasę – na żywo dołączano aranżacje żywych insturmentów (bas, gitara), więc Scott nie był już samodzielny na scenie.
Jeszcze dalej poszedł pracując nad najnowszą, wydaną w tym roku płytą Awake. Odciął się nieco od wcześniejszych dokonań, dokooptował do zespołu kolejną osobę (perkusistę) i teraz jeżdżą po świecie robiąc podobno niesamowite wrażenie na żywo. My o tym przekonamy się 15 października. W moje urodziny spełni się moje marzenie. :)
Bardzo istotną rolę w twórczości Hansena stanowi integracja warstwy dźwiękowej i wizualnej całego doświadczenia. Jako grafik z wykształcenia zwraca szczególną uwagę na identyfikację wizualną Tycho – wszystkie plakaty, grafiki, zdjęcia czy elementy dodane do oryginalnej płyty są utrzymane w jednym, charakterystycznym stylu. Przewijając Instagrama i widząc jego zdjęcia od razu wiadomo, że to jego kolejny post. No i identyfikacja ostatniej płyty oparta jest na trójkątach – jak mój blog!
Dbałość o sferę wizualną sprawdza się także podczas występów na żywo. My się o tym przekonamy niebawem, ale oglądając fragmenty koncertów na YouTube widać, że wszystko jest przygotowane z wielką troską. Hansen w wielu wywiadach podkreśla swoją wiarę w to, że dźwięk i obraz powinny tworzyć jedną spójną całość, dlatego wizualizacje odgrywają równoprawną do muzyki rolę w trakcie koncertów.
Widać to także w opublikowanym niedawno klipie do utworu See. Pierwsza, oficjalna wersja, obok fragmentów gry Tycho miała jeszcze fajne ujęcia natury. Tutaj pokazano utwór w całości zagrany w klimacie koncertowym, gdzie wizualizacje pokazywane są także na członkach zespołu. Nie wykorzystano tutaj mappingu 3D, a… Kontroler i sensor ruchu Kinect z konsoli Xbox One. :D Brzmi dziwnie, wygląda fenomelalnie, zobaczcie sami:
Mój przyjaciel uważa, że Tycho jest nudne i można słuchać tylko do snu. Ja uważam, że to muzyka dla marzycieli i osób z doskonałą wyobraźnią, bo mimo swego bogactwa w warstwie muzycznej pozostawia bardzo dużo miejsca na działanie wyobraźni właśnie. Nie mogę się już doczekać. :)