Od kilku tygodni zalecenia rządowe pozwalają na funkcjonowanie kin, ciężko jednak powiedzieć, by ludzie ruszyli masowo po ponad trzech miesiącach przerwy. W najbliższych tygodniach się to zapewne zmieni. Ale nie od razu.
Na początku tekstu chciałbym podkreślić, że nie jestem epidemiologiem. I nie mam zamiaru nikogo do swojego punktu widzenia przekonywać, jedynie ów przedstawić. Nie czuj się atakowany, przekonywany czy krytykowany. Spróbuj zrozumieć. Jak ja próbuję zrozumieć osoby, które uważają inaczej niż ja.
Kina powoli wracają
Od 6 czerwca kina mogą być otwarte dla widzów, o ile spełniać będą zasady „reżimu sanitarnego”. Oznacza to noszenie maski przez obsługę oraz klientów, również w trakcie seansów, a także ograniczenie liczby miejsc na sali kinowej. Mimo tej możliwości działalność wznowiły głównie kina studyjne, mniejsze, opierając się na repertuarze filmów dostępnych przed pandemią. Od tygodnia funkcjonują także wybrane kina sieci Multikino, na początku lipca działalność wznawia Cinema City oraz Helios. Zatem większość sal kinowych, które funkcjonują w Polsce będą do dyspozycji klientów.
Tych początkowo pewnie nie będzie zbyt wielu. Na pewno brać trzeba pod uwagę sam fakt ograniczonej liczby miejsc w kinach, co funkcjonować będzie do odwołania. Nie można bagatelizować także tego, że wiele osób zapewne uzna wizyty w kinie jako niezbyt bezpieczne. Najważniejszym problemem przez parę najbliższych tygodni będzie jednak niezbyt zachęcający repertuar. Jest lato, można spędzać wolny czas na wiele różnych sposobów także na świeżym powietrzu. Dlatego to najgłośniejsze produkcje są w stanie przyciągnąć masowego odbiorcę do kina. Ja osobiście lubię chodzić latem do kina, bo to jedna z lepszych rzeczy: nieprzepełnione sale, klimatyzacja, zimny napój.
Z czasem i repertuar zacznie być coraz bardziej atrakcyjny. Największe produkcje dystrybuowane przez największe studia wstrzymują i przekładają swoje największe filmy, czekając aż sytuacja związana z pandemią ustabilizuje się w skali globalnej. Jedynie wtedy będzie szansa, że filmy te obejrzy wystarczająca liczba osób, by ponieść minimalne straty. Bo w wielu przypadkach ciężko będzie w ogóle o zwrot poniesionych kosztów produkcji i promocji. Początkowo, filmem, który „otworzy świat kina” miał być „Tenet” Christophera Nolana 17 lipca, lecz studio Warner Bros. uznało, że sytuacja w USA (najważniejszym rynku kinowym na świecie) do tego czasu nie ustabilizuje się w wystarczającym stopniu i opóźniono premierę o dwa tygodnie – na 31 lipca. A teraz, kończąc pisać ten tekst, dotarła do mnie informacja, że i ten termin zostanie przesunięty o kolejne dwa tygodnie na połowę sierpnia.
Pierwszym dużym filmem po wznowieniu kin ma być więc teoretycznie „Mulan” Disneya, lecz podejrzewa się, iż ta data również ulegnie zmianie. A wielkie studia nie będą wprowadzać swoich największych premier w odrębnych terminach dla różnych krajów, te premiery powinny się odbyć symultanicznie. Czekamy więc i trzymamy kciuki za cały świat, zwłaszcza USA.
Kina w USA wrócą najprawdopodobniej w połowie lipca, według zapowiedzi szefa AMC Theatres, największej sieci kin na tym najważniejszym rynku. Było małe zamieszanie, bo według pierwotnych założeń noszenie maseczek w tych kinach miało być dobrowolne. Po paru dniach AMC wycofało się z tak luźnych decyzji i ogłosiło, że zasłanianie twarzy będzie obowiązkowe. Firma musi zadbać o to, by w kinie każdy czuł się maksymalnie bezpiecznie, by przywrócić poziom zaufania do tej formy rozrywki jak największej liczby osób. Badania w USA i UK pokazują, że ludzie niechętnie wrócą do kin, dlatego bardzo istotne jest zadbanie o ten psychologiczny aspekt przez sieci kin i całą branżę filmową.
Boję się pójść do kina, choć nie boję się o siebie
Zależy mi na działaniu branży, więc cieszę się, że część osób odzyskała źródło utrzymania, bo to ważna branża i kocham chodzić do kina. Mam jednak wciąż bardzo duże wątpliwości wobec chodzenia do kina. Minął czas, oswoiliśmy się z pandemią, ale ja oswoić się nie chcę. W sensie – oswoiłem się z tym, że pandemia jest. Oswoiłem się z wieloma jej aspektami i ograniczeniami. Oswoiłem się już nawet z luzowaniem obostrzeń i ludźmi powszechnie i bezwstydnie te obostrzenia łamiącymi. Ale nie oznacza to, że chcę do tego grona dołączyć. Niemal całe życie szedłem nieco pod prąd, będąc za to często krytykowanym i wyszydzanym, więc nie boli mnie to specjalnie. Wolę się kierować zdrowym rozsądkiem niż emocjami.
Pamiętacie jak dramatyczna sytuacja była w marcu w Łodzi, w pierwszych tygodniach pandemii? To w trakcie dwóch seansów w dwóch różnych kinach (choć tego samego filmu) wirus zataczał coraz szersze kręgi. Dlaczego sytuacja miała by się nie powtórzyć? Szanse na to, przy obecnej sytuacji epidemicznej w Polsce są może i niewielkie, ale nie są zerowe. Jest szansa minimalizowania ryzyka, bo „nowy reżim sanitarny” w kinach ma funkcjonować, ale… Czy ktokolwiek wierzy, ze normy sanitarne będą przez ludzi w kinach przestrzegane? Ja nie. Widzę co się dzieje w sklepach, knajpach i na ulicach. Jakieś 5-10% osób przestrzega zaleceń, nosi maseczki, utrzymuje dystans. Fajnie, że mamy całkiem spoko zalecenia, szkoda, że nikt ich nie przestrzega.
Bardzo chcę do kina, bo to moja miłość, ale nie kosztem życia mojego lub kogoś kogo być może zarażę jeśli będę bezobjawowo chorował. Tak, bo wciąż wiele osób zapomina, że maseczki i wszelkie środki zachowawcze nie są do tego by ochronić się przed chorobą, ale by nieświadomie nie zarażać innych. Dominuje egoizm, zobojętnienie i wyparcie – coraz częściej nawet w moim otoczeniu pojawiają się głosy negujące istnienie pandemii. Nie oceniam. Nie mam zamiaru nikogo namawiać. To nie działa. Nie mam na to wpływu. Wpływ mam wyłącznie na siebie. I mogę decydować wyłącznie za siebie. Dlatego chodzenie do kina przez parę miesięcy będę wciąż sobie odpuszczał.
A może się ugnę?
Prawdopodobnie zrobię jeden wyjątek, jeśli będą ku temu sprzyjające okoliczności. Jeśli mnie znasz już jakiś czas to pewnie wiesz jaką słabością darzę dzieła Christophera Nolana. Nie wyobrażam sobie nie obejrzeć jego nowego filmu „Tenet” poza salą IMAX. Zazwyczaj jestem na jego filmach na pokazach przedpremierowych, na pełnej sali z innymi fanami brytyjskiego filmowca. Tym razem premierę sobie odpuszczę. I cieszę się, że znowu nieco opóźniono jego premierę.
Liczę na to, że może jednego dnia trafi się jakiś pokaz, na który nie sprzeda się wiele biletów (mocno wątpliwe). Może jakiś seans z samego rana? Nie wiem, będę sprawdzał i czuwał, by móc obejrzeć ten film w kinie, ale jeśli się nie uda to… Trudno. Będzie mi smutno. Ale jeszcze bardziej byłoby mi smutno, gdybym zaryzykował. Naraził siebie lub kogoś. Gdybym nieświadomie zaraził się parę dni wcześniej i na kinie zarażał innych. Albo gdyby ktoś nieświadomie w kinie zaraził mnie, gdybym w kolejnych dniał zarażał innych. I przyłożył się do tego, że ten ktoś zarazi kogoś jeszcze i być może umrze.
Obostrzenia są dobre jeśli są przestrzegane
I tu dochodzimy chyba do sedna tego tekstu. Dla mnie w życiu szalenie ważnym elementem jest sumienie. Jest dla mnie ważniejsze niż radość podziwianiu w ukochanym kinie nowego filmu mojego ulubionego reżysera. To sumienie sprawia, że nadal omijam knajpy szerokim łukiem, unikam dużych zbiorowisk ludzki, jeżdżę na rowerze w maseczce, generalnie: 90% czasu wciąż się izoluję. Zaczynam się powoli czuć jak ostatni debil na tym świecie, ostatni, który tak restrykcyjnie podchodzi do dbania o siebie i innych w trakcie tej pandemii. Już nawet znajomi zaczynają ze mnie żartować, bo nie wszyscy potrafią uszanować moje prawo i moją ochotę do minimalizowanie ryzyka. Ale ja nie zamierzam w tym ustawać. Zamierzam dbać o swoje sumienie. A to każe mi minimalizować ryzyko tego, że doprowadzę do czyjejś śmierci poprzez nieświadome zarażanie.
A biorąc pod uwagę zamkniętą przestrzeń, jaką stanowią kina, a także powszechną niemal ignorancję dla zaleceń pandemii uważam, że sala kinowa nie jest bezpiecznym miejscem. Bo o ile zalecenia dla tego typu miejsc są całkiem sensowne, tak mają jedną słabość: są zaleceniami dla ludzi, a ludzie mają to w dupie.
I proszę, nie próbuj mnie przekonywać, że jest inaczej. Uszanuj moje sumienie. A sam do kina możesz chodzić śmiało, nie mam zamiaru nikomu tego zabraniać. Ale jeśli niechcący i nieświadomie przyczynisz się do czyjejś śmierci to Twoje sumienie będzie miało ten problem. Nie moje.
Zdjęcie z nagłówka pochodzi z Unsplash, a jego autorem jest Myke Simon