Karma może być różna. Pedigree, Chappi, Whiskas… Dobra i zła. Nie bardzo wierzę w cokolwiek, ale akurat karma jest czymś, co chyba istnieje.
Im więcej dobra dasz innym – tym więcej dobra do Ciebie wróci. Za godzinę, jutro, za rok czy za dekadę. Kiedyś wróci i niekoniecznie ze źródła, z którego byś się tego spodziewał. Od zawsze staram się żyć dobrze z ludźmi. I widzę jak to wraca. Może to przypadek, może to coś innego, ale pomoc innym zawsze sprawia, że człowiekowi lepiej.
Karma nie obowiązuje chyba jedynie na Facebooku – nawet jeśli płacisz serwisowi coraz więcej za reklamy to Mark Zuckerberg i tak za miesiąc drastycznie obetnie zasięgi. :) W biznesie karmy zawsze jakby mniej: wydymasz kogoś na hajs, to i Ciebie prędzej czy później wydymają.
W mediach społecznościowych, jak i w wielu innych kanałach komunikacji międzyludzkiej, znacznie łatwiej jest krytykować. Wystarczy szczur w jogurcie, opóźnienie w wykonaniu usługi, słabo dostarczony towar i od razu wysyłasz negatywne wibracje w naturę (na forum, na Osi Czasu, Twitterze, whateva). Chcesz zrobić źle komuś. Nawet zrozumiałe, od tego są social media – mamy większą siłę wpływu na marki czy instytucje.
Co się dzieje jednak, gdy coś nam się podoba? Czasem pochwalimy, ucieszymy się z obsługi, wrzucimy #darylosu na Fejsa (dotyczy nie tylko blogerów), ale nie jest to powszechne. Gdy ktoś nam zrobi dobrze, najczęściej uznajemy to za normalne i nie puszczamy w eter. A czasem warto pochwalić, dać nieco dobrej karmy z siebie naturze. Dać pięć gwiazdek i rekomendację na Facebooku. W końcu po coś te funkcje zostały wprowadzone.
Z każdym staram się żyć dobrze. Jakiekolwiek niezadowolenie najpierw zgłaszam bezpośrednio drugiej stronie. Dopiero brak odpowiedzi doprowadza do konsternacji i czasem zachęca do negatywnej reakcji publicznej. Wiem, że dobra karma kiedyś do mnie wróci.
Ja próbuję być dla każdego miły. Jako, że sam nie lubię, gdy ktoś odpowiada mi na maile czy wiadomości po kilku dniach staram się odpisywać niezwłocznie, co często zaskakuje innych. Gdy ktoś mnie prosi o pomoc z jakimiś pierdołami na Facebooku (a dziennie takich pytań dostaję kilka), to nie odmawiam pomocy, nie olewam. Mimo, że często są to pytania bardzo głupie, a więcej czasu zajmuje jego napisanie niż skorzystanie z Google. Czasem korzystam z tej metody.
Poza Internetem też staram się każdemu poprawiać dzień. Czy to robiąc komuś w pracy herbatę, czy chwaląc (tak rzadko kogoś chwalimy, zwłaszcza podwładnych, że zasłużona pochwała nas zaskakuje, do czego to doszło). Bądźmy dla siebie milsi. Uśmiechajmy się do siebie nawzajem. Opowiadajmy konsternujące kawały, po których wychodzimy na idiotów, ale rozładowujemy napięcie. Żyjemy w czasach stresu, zabiegania i braku życzliwości wobec siebie. Nie róbmy tego tylko w okresie świątecznym. Nie chciałbyś by dobra atmosfera trwała cały rok? Im więcej dobra z siebie dasz innym, tym więcej go do Ciebie wróci. :)
PS. Oto dowód na to, że dobra karma wraca – prezent od Idy. ;)
Autorem zdjęcia na górze jest Linh Nguyen, a wziąłem je z Unsplash.