Salut a famiglia, czyli o ponadczasowości „Rodziny Soprano”
Niemal pół roku – tyle czasu zajęło mi obejrzenie w całości uznawanego przez wielu za jeden z najlepszych / najważniejszych seriali w historii telewizji.
Niemal pół roku – tyle czasu zajęło mi obejrzenie w całości uznawanego przez wielu za jeden z najlepszych / najważniejszych seriali w historii telewizji.
Obecna sytuacja na świecie sprawia, że będziemy mieli dużo więcej czasu niż zazwyczaj na domowe rozrywki.
Jakiś czas temu zorientowałem się, że moje ulubione seriale są mniej lub bardziej powiązane tematycznie ze stosunkami międzynarodowymi czy szpiegostwem. A to nie jest najpopularniejszy gatunek.
Wokół tyle dobrych seriali w ostatnich miesiącach, a ja mając do wyboru tylko jeden, stawiam na ten najmniej popularny. A przynajmniej taki, który zrobił najmniej hałasu w moim otoczeniu. A jego polski tytuł to „Na cały głos”.
To już jest koniec, jesteśmy na zawsze wolni od spoilerów i nietrafionych decyzji showrunnerów. Skończył się jeden z najważniejszych seriali XXI wieku, a wraz z nim kończy się pewna epoka.
Czas na serię podsumowań minionego roku. Zaczynam od seriali, bo tutaj, jak dla mnie, działo się najmniej.
To najprawdopodobniej najgłośniejszy polski serial tego roku. Przynajmniej do premiery „1983”.
Media społecznościowe rujnują nam przyjemność z oglądania filmów, meczów czy seriali. Ale ma to swoje dobre i złe strony.