Salut a famiglia, czyli o ponadczasowości „Rodziny Soprano”
Niemal pół roku – tyle czasu zajęło mi obejrzenie w całości uznawanego przez wielu za jeden z najlepszych / najważniejszych seriali w historii telewizji.
Niemal pół roku – tyle czasu zajęło mi obejrzenie w całości uznawanego przez wielu za jeden z najlepszych / najważniejszych seriali w historii telewizji.
Obecna sytuacja na świecie sprawia, że będziemy mieli dużo więcej czasu niż zazwyczaj na domowe rozrywki.
Wokół tyle dobrych seriali w ostatnich miesiącach, a ja mając do wyboru tylko jeden, stawiam na ten najmniej popularny. A przynajmniej taki, który zrobił najmniej hałasu w moim otoczeniu. A jego polski tytuł to „Na cały głos”.
Od jakiegoś czasu nie było na blogu tekstów o serialach, które oglądałem. Najwyższy czas to nadrobić.
Dotychczasowe serie „House of Cards” były doskonałym powodem, by opłacać abonament Netflixa, a każda kolejna seria świętem miłośników dobrych dramatów w formie seriali. Coś jednak w przypadku piątej serii we mnie pękło.