Blog Forum Gdańsk – rok później

 

Pamiętam jak dziś ten żal, kiedy rok temu oglądałem swoich internetowych idoli jedynie na ekranie komputera. Tak bardzo chciałem być wtedy na Blog Forum Gdańsk. Nie byłem, całkiem słusznie. Teraz będę, także chyba słusznie.

Blogosferą żywo zacząłem się interesować ponad dwa lata temu, zaś niektórzy autorzy urośli do rangi moich osobistych, internetowych bożków. I bardzo chciałem ich poznać. Miałem duże plany by wziąć udział w trzecim BFG. Był jeden problem – nie prowadziłem bloga. Nie było tam dla mnie miejsca. Ale się nakombinowałem!

Formularz zgłoszeniowy wypełniony. Wrzuciłem tam adres bloga, którego prowadziłem. Kilka lat wcześniej, przez miesiąc. No, ale przecież miałem inne argumenty, które podałem w wyjaśnieniu: interesuję się blogosferą (lol) oraz mam dwa dni później urodziny. I jestem z Gdańska (choć dopiero co wyemigrowałem do Warszawy). Ależ głupi byłem. Nie udało się.

Kombinujemy dalej: akredytacja dziennikarska. Wciąż byłem przecież pracownikiem grupy medialnej, a jeszcze nieco ponad rok wcześniej czynnym dziennikarzem lokalnego serwisu. To musi się udać! No i nie udało się. Trudno. Pozostaje mi oglądanie wszystkiego w relacji na żywo.

Jakiś miesiąc się zbierałem z dna, zaś przy kolejnej wizycie w Gdańsku rozpocząłem lekturę „Blogera”, pierwszej książki Kominka. Był 28 listopada 2012 roku. Spokojny wieczór, iPad i ja. A potem ona, strona numer trzydzieści. Zdecydowałem się książkę odłożyć na bok. Wszystkie wątpliwości (oraz lenistwo), które dotąd mną szargały zostały rozwiane zaledwie kilkoma stronami książki. Wstałem z łoża oświecony myślą: „Pierdolę, zakładam bloga”.

Pierwsze co – kupuję domenę. Nie stać mnie na serwer, ale kiedyś będzie mnie stać, a domena ważna jest, to tylko dyszka. Potem założenie konta na WordPressie, zapoznanie się z tym CMS-em oraz szukanie szablonu pod bloga. Darmowego, gdyż byłem biedny. Następnego dnia wszystko już gotowe – pozostaje pisać. I tak oto, 29 listopada pojawiła się pierwsza notka, dość słaba, zabawna wręcz gdy czytam ją dziś.

Początkowo nie chwaliłem się tym wszystkim, nie miałem sprecyzowanego pomysłu na siebie. Żadnej strategii, nic ponad marzenia o pojechaniu na kolejne Blog Forum do rodzinnego miasta. 28 grudnia w Warszawie to rozmowa o pracę w wymarzonej, wówczas, agencji. W CV napisałem już, że prowadzę bloga. Niewiele to pomogło, przecież miał on niecały miesiąc. Nastąpił weekend, a ja czytałem, czytałem i czytałem. Poradniki WordPressowe, blogowe i inne. Nie chodziłem wtedy wcześnie spać, przeważnie około trzeciej czy czwartej w nocy.

I w nocy z niedzieli na poniedziałek (30/31 grudnia) wpadłem na tekst Andrzeja mówiący o tym, by nie stosować półśrodków i od razu lecieć na swoją domenę. Poznałem wtedy ofertę Zenboxa, o którym wszyscy wówczas mówili. „Damn, nie stać mnie…” uważałem. Był to okres kiedy naprawdę jadałem suchy chleb, czasem ewentualnie z solą. Ok, dramatyzuję, ale historia jest dzięki temu ciekawsza. 90 złotych w plecy może mnie nie zabije.

Dzień Sylwestrowy, poranek, piszę do Tomka, którego obserwowałem od dawna. Napisałem, że chyba bym chciał serwer, ale nic się nie znam, więc nie wiem czy sobie poradzę. „Spoko, zrobimy to za Ciebie, za dwa dni (po Nowym Roku), będziesz miał działającego bloga”. No to zapłaciłem. I miałem spędzić Sylwestra sam w domu, bez pieniędzy nawet na fajki, ale najlepszy przyjaciel (niebawem również bloger, beware!) kupił mi o godzinie 14 bilet na Polskiego Busa do Gdańska. Miałem nieco ponad godzinę by się ogarnąć i pojechać. O 23 byłem w Gdyni z przyjaciółmi. I otrzymałem maila, że pracują właśnie nad blogiem. W noc sylwestrową!

troyann banner jasny

Następnego poranku kaca nie miałem – za dużo nie piłem. Miałem za to bloga. Pod adresem troyann.pl. Wow! Czekam teraz już tylko na logo i jedziemy z koksem. Blog oficjalnie wystartował 10 stycznia 2013 roku. Od tego momentu wszystko się zmieniło. Mam nową pracę, nie jadam już suchego chleba, ale przede wszystkim – poznałem mnóstwo cudownych osób. MNÓSTWO. W tym część swoich idoli, tych, których podziwiałem z relacji na żywo na Blog Forum Gdańsk. Poznając ich byłem nieśmiały jakbym samego papieża poznał, choć sądzę, że to nie sprawiłoby mi tyle radości.

Jesteśmy teraz, dzisiaj, tuż przed startem kolejnego Blog Forum. O tym, że na nim będę wiem od sierpnia – wygrałem konkurs w Generatorze Pomysłów zgłaszając Zenboxa do nagrody Marki Przyjaznej Blogerom. Poznam tam wreszcie osobiście Tomka Fiedoruka, spotkam ponownie Andrzeja Tucholskiego, być może przybiję piątkę z Kominkiem, spotkam przyjaciela, który sprawił, że Sylwester nie był samotny (cwaniak znowu ma akredytację). Czyli będę w jednym gronie z osobami, którym wiele zawdzięczam, które niedawno mogłem jedynie podziwiać. To wszystko brzmi jak kisiel w gaciach jakiejś nastolatki. I wiecie co? Zwisa mi jeśli pomyślicie, że podniecam się jak małolat. W życiu warto się cieszyć.

Partnerzy Troyanna