W każdej dziedzinie życia warto sobie co jakiś czas zadać pytanie: czy to ma sens? Warto poddawać ocenie wszystko, co robimy, zauważyć błędy, stale się rozwijać. W przypadku blogowania najlepszym sprawdzianem działalności jest poddać się ocenie czytelników.
Ankiety przeprowadzane wśród odbiorców to dobra tradycja uprawiana od kilku lat przez najlepszych twórców. Na co dzień widzimy wasze lajki, komentarze, możemy zbadać waszą strukturę demograficzną, sprawdzić które teksty przyciągają waszą uwagę. Ale jednak warto czasem spytać wprost: czy podoba Ci się moja twórczość. Pierwszy raz postąpiłem tak rok temu, lecz wynikami się nie chwaliłem publicznie.
Byłem akurat w okresie transformacji bloga, chciałem zobaczyć czy to widać. Miałem też pomysł jak dalej poprowadzić proces zmian, który zakończył się pod koniec poprzedniego roku. Wasze odpowiedzi utwierdziły mnie rok temu w przekonaniu, że mam dobry zamysł. Tegoroczne odpowiedzi potwierdziły, że zaplanowałem to idealnie, wszystkie moje plany się ziściły, a wy je przyjęliście z akceptacją.
Oczywiście nie jest tak, że wszystko robię doskonale, jest wiele aspektów, które muszę zdecydowanie poprawić, co też podkreślaliście w waszych odpowiedziach. Z wielu zdawałem sobie sprawę, ale pojawiły się też zarzuty, których bym się nie spodziewał. Dzięki wam wiem nad czym mam pracować w kolejnych miesiącach.
Nie będę się dalej rozwodzić nad tym wszystkim, przejdźmy do konkretów. Dodam jedynie, że próba statystyczna to 120 rekordów, więcej niż roku temu i wystarczająco, by zauważyć pewne trendy. Zacznijmy od demografii.
Fakt, że na bloga zagląda więcej kobiet niż mężczyzn mocno mnie zaskoczył. Na fanpage nadal dominują mężczyźni. Kilka osób jednak nie zadeklarowało swojej płci. Rozumiem, #gender.
Cieszę się, że moi odbiorcy to osoby dojrzałe. Jest garstka nieletnich, ale zdecydowanie dominują młodzi: studenci, ludzie na początku karier zawodowych. Mnie smuci, że sam bym musiał zaznaczyć 26-35 i zawyżyć statystyczny wiek.
Kiedy pod koniec roku 2013 postanowiłem zmienić tematykę bloga, wiedziałem, że znaczna część ówczesnych czytelników przestanie tu zaglądać. Najwierniejszych odbiorców, pamiętających moje początki jest tu garstka. Wiedziałem jednak również, że przybędzie wielu nowych i to oni stanowią główny szkielet czytelników.
To pytanie pozwala mi uświadomić czy dobrze dbałem o promocję bloga w poszczególnych kanałach. Od samego początku starałem się dużo bywać wśród ludzi, zarówno w branży, jak i poza nią, i to widać na powyższym wykresie. Jedna trzecia zajrzała na bloga, ponieważ poznała mnie osobiście. Budowanie relacji z czytelnikami przez Internet jest bardzo ważne, ale nic nie zastąpi kontaktu i rozmowy w cztery oczy. Sprawdza się również aktywność w mediach społecznościowych. Martwi jedynie konwersja z Google. Wiadomo, że czytelnicy z wyszukiwarek zaglądają pod wyszukane teksty i odchodzą, ale miałem nadzieję, że większa ich część tu pozostanie. Trzeba nad tym popracować.
Niecały rok temu szablon bloga uległ drobnym modyfikacjom. Nie jest idealny, ale cieszę się, że i tak go cenicie. Niebawem zapewne zacznę planować jego kolejną odsłonę. Spokojnie, trójkątów ruszać nie będę. :)
Bardzo się cieszę, że lubicie sami z siebie zajrzeć bezpośrednio na bloga. Trochę martwi, że tak bardzo lubicie Facebooka. Ma on dla mnie coraz mniejsze znaczenie. Serio. Już lepszy jest newsletter.
Cieszę się, że się zgadzamy. Ostatnio ledwo wyrabiam z trzema tekstami tygodniowo, ale mam pomysł jak temu zaradzić. Wprowadzę, wzorem kanałów na YouTube, ramówkę. :) Obiecuję, że postaram się ją utrzymać. Czyli nowe teksty w poniedziałek, środę i piątek oraz dodatkowo Troylisty w niedziele. Dodam jedynie, że nie mam czasu publikować tekstów za dnia, wtedy skupiam się na pracy. Nowe teksty najczęściej publikuję po północy, planuję newsletter na godziny poranne, koło południa wrzucam link na Twittera, popołudniu na Facebooka. I to się raczej nie zmieni. 9-17 to godziny święte i poświęcone pracy.
Cieszy, że generalnie uważacie moje teksty za dobre (inaczej by was tu nie było przecież), ale widzę też tutaj duże pole do poprawy. Chociażby ta cholerna interpunkcja. ;)
To jest potwierdzenie słuszności rocznego procesu zmiany tematyki. Została ona przeprowadzona doskonale. Są czytelnicy, którzy woleli dawniejszą tematykę, ale to mniejszość. Ten wykres to chyba mój największy sukces w blogowaniu. Jestem zwycięzcą! Dziękuję!
Kiedyś publikowane codziennie, teraz raz w tygodniu. Od wielu osób dostaję sygnały, że pomagam im odkrywać świetną muzykę. Wiem, że nie wszyscy są tu dla muzyki, ale skoro połowie mogę pomóc, to będę to czynić dalej.
Skoro już poszerzyłem tematykę bloga, to byłe, ciekaw która wam najbardziej przypada do gustu. I tu małe zaskoczenie, bo w dość równej batalii wygrał jednak lifestyle, o którym piszę przecież dość rzadko. Ale są to wówczas bardzo przyjemne teksty. Również kultura cieszy się waszym zainteresowaniem, co mnie mocno raduje, bo pisanie właśnie o niej sprawia mi największą frajdę.
I to kolejny powód do radości, ponieważ większość chce bym pozostał przy obecnej tematyce. Jeszcze jedno potwierdzenie słuszności przeprowadzonych zmian. Pozbyć bym się mógł Troylist, ale jednak inni je doceniają, więc sorry, nie posłucham się was. Nie tym razem.
Bazowanie na darmowych stockach nie jest łatwe, ale jak widać, w większości przypadków udaje mi się dobierać odpowiednie i ładne zdjęcia do tekstów. Czasem sam jakieś zrobię, ale wiem, że nie jestem w tym najlepszy. Tylko raz postanowiłem kupić zdjęcie na bloga, ale był to najważniejszy dotąd dla mnie tekst.
Zakładając bloga nie sądziłem, że kiedykolwiek przyniesie mi on jakiekolwiek dochody. Okazało się, że jednak marki są zainteresowane współpracą i kilka małych akcji udało się już przeprowadzić. Ale jeszcze więcej propozycji odrzuciłem, dlatego powyższy wykres pokazuje, że robię to z głową. A to jedynie cieszy, choć wiem, że muszę popracować nad tym, bo choćby testy sprzętu nie zawsze wychodzą mi wystarczająco dobrze.
Jak już reklama się pojawia, to piszę o tym na samym wstępie, pogrubionym tekstem, więc ciężko byście tego nie zauważyli. Transparentność to chyba najważniejsza kwestia przy każdej współpracy.
Wchodząc w nowy rok miałem masę pomysłów na dalszy rozwój, w tym i drugi projekt blogowy. Wydaje się jednak, że nie zdołam, choćby czasowo, pogodzić dwóch blogów i prowadzić je odpowiednio dobrze. Zresztą, nie jesteście zbyt entuzjastycznie nastawieni do tej koncepcji. Cóż, muszę to przemyśleć. ;)
Kiedy z Maćkiem zaczynaliśmy nagrywać Za Pięć Dwunasta na YouTube czuliśmy ekscytację próbowania sił w nowej przestrzeni. Jakoś niestety nie udaje nam się robić tego regularnie i niedawno postanowiliśmy dać sobie spokój na jakiś czas. Mnie jednak brakuje nagrywania, więc chodzi mi po głowie pewien format… A wasze odpowiedzi jedynie mnie do tego przekonują. Już wkrótce, w kinach…
Kiedy rok temu zaczynałem prowadzić regularny newsletter, zastanawiałem się czy to ma sens. Zawsze staram się działać jakościowo, zamiast stawiać na ilość. No i baza subskrybentów newslettera liczy ponad sto osób, które bardzo entuzjastycznie odbierają kolejne maile ode mnie. Ba, otrzymuję sygnały, że tymi listami „robię komuś dzień”. Jasne, jako kanał dystrybucji wciąż nie daje mi to takiego ruchu na blogu jak Facebook czy Twitter, ale kurczę. Jakość! Emocje! Relacje! Dla takich właśnie reakcji i zacieśniania więzi z czytelnikami to prowadzę. A skoro inni go doceniają, to może Ty też powinieneś spróbować? Zapiszesz się tutaj. :)
Było jeszcze pole, gdzie mogliście mi napisać różne rzeczy. No i poza wieloma miłymi informacjami znalazło się też sporo cennej, zasłużonej krytyki. Wielkie dzięki za każde słowo, jakie tam napisaliście. Póki co, zatrzymam sobie te wiadomości dla siebie, ale wiedzcie, że wielokrotnie czytając je miałem łzy wzruszenia w oczach.
Bardzo wszystkim dziękuję za czas poświęcony na odpowiedzi do moich pytań. Dzięki temu wiem, że to co robię ma sens i to dokładnie taki, jaki chcę. Wiem również, że nie jestem idealny, a krytykę biorę głęboko do serca i do głowy. Nie będę zatrzymywać się w miejscu, tylko rozwijać, poprawiając poszczególne elementy. By za rok spotkać się tu znowu z kolejnymi dobrymi informacjami.
PS. Wśród zarzutów znalazło się stwierdzenie, że jestem zbyt skromny. Sam nie wiem jak mam to odebrać, ale tak już zostałem wychowany i wolę być skromny niż chełpić się wszystkim, co osiągnąłem. Bo w sumie to przecież niewiele jeszcze w życiu zrobiłem. Jeszcze.
Autorem zdjęcia na górze jest Joshua Earle