Mój Fejs – Marcin Galicki
Sobota to dzień odpoczynku. Przynajmniej w teorii. W praktyce zaś, to dzień publikacji Mojego Fejsa. Ok, nie zawsze, ale przeważnie tak jest. A dzisiaj na łamach mych gości Marcin Galicki.
Sobota to dzień odpoczynku. Przynajmniej w teorii. W praktyce zaś, to dzień publikacji Mojego Fejsa. Ok, nie zawsze, ale przeważnie tak jest. A dzisiaj na łamach mych gości Marcin Galicki.
Czasem w tym cyklu pojawiają się osoby, których jeszcze osobiście nie poznałem. Taka sytuacja ma miejsce dziś, a Viren Bhandari znalazł się tutaj na prośbę czytelników.
Dzisiaj w moim cyklu goszczę postać bardzo istotną dla całej blogosfery. Jacek Gadzinowski, który wiele dla środowiska zrobił (choćby pierwsza współpraca na linii bloger – marka), a teraz krytycznym okiem spogląda na nią z boku.
Po długim i ciężkim tygodniu nadeszła sobota. A to oznacza to co zawsze: kolejna odsłona mojego Fejsa. A dziś będzie całkiem smacznie.
Ok, w tytule powinna być „Ola Mokwa”, gdyż tak nazywa się autorka bloga Moja Trawa, lecz jego nazwa tak ładnie komponuje się z tym cyklem, iż nie mogłem sobie odpuścić okazji.
Jak co sobota (no, prawie) czas na Mojego Fejsa. W sumie nie mojego, bo kolejnego gościa cyklu, ale mniejsza z tym. Jest 5 rano gdy to piszę. Dzisiaj gościem jest Dominik Werner.
Tak, wiem, ten cykl jest zawsze w soboty. Teraz nie był. Mimo wszystko liczyłem na to, że na blogerskich koloniach w Gdańsku / Sobieszewie będzie choć odrobina Internetu by przygotować ten wpis. Nie było.
Jest sobotnie południe i mam nadzieję, że się wyspaliście (i nie macie kaca). Czas na śniadanie, kawę i przyjemną lekturę przed celebrowaniem weekendu poza domem.
To był wspaniały tydzień dla Internetów. A jeszcze lepiej zwieńczyć go doskonałym wywiadem. Na przykład z cyklu Mój Fejs. A już zwłaszcza, gdy gościem jest Marco Kubiś.
Minęło trochę czasu od poprzedniej części cyklu Mój Fejs, ale wiecie: Open’ery, Tweetupy i inne okoliczności w połączeniu z moją wizją lekkich zmian sprawiły, że ta przerwa była potrzebna.