Oscary 2017: wycieki wyników i moi faworyci

Głupio przyznać, lecz Oscary nigdy mnie specjalnie nie kręciły. Nigdy nie oglądałem na żywo gali rozdań najbardziej prestiżowych nagród w branży filmowej, ale dzisiaj się to zmieni.

Ostatni rok to niesamowity wzrost mojego zainteresowania kinem, kulisami produkcji, technikami robienia zdjęć. Właściwie nie ma dnia bym nie obejrzał jakiegoś filmu, czy to w kinie czy w domu, albo chociaż materiałów pokazujących kulisy produkcji filmów na YouTube. Studiuję prace najwybitniejszych operatorów (jak choćby Lubezki czy Deakins), przysłuchuję się świetnym rozmowom z aktorami i twórcami filmowymi na kanałach Variety czy The Hollywood Reporter. To piękne czasy, by zakochać się w kinie.

I dlatego, choć jestem świadom ułomności nagród rozdawanych przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej, pierwszy raz jestem bardziej ciekaw przebiegu Oscarów. Przez wiele lat w trakcie gali smacznie sobie spałem, by z samego rana sprawdzić zwycięzców. I to mi wystarczało w zupełności. Nie dziś, dzisiaj spróbuję śledzić wydarzenie na żywo.

Wycieki wyników Oscarów

Nie zastanawiało was kiedykolwiek dlaczego przed ceremonią nie pojawiają się żadne wycieki wyników? Ja się zawsze dziwiłem. Wszak, wyniki te można obstawiać u bukmacherów, więc staje się to bardzo cenną wiedzą, dzięki której można by się łatwo wzbogacić. Akademia zadbała jednak, by cały proces wyłaniania wpierw nominowanych, a następnie zwycięzców prestiżowej statuetki został maksymalnie utajniony. Zastanówmy się, co sprawia, że wyniki różnego rodzaju konkursów mogą wyciec?

Na przykład hakerzy, którzy mogliby dotrzeć do wymiany maili między osobami liczącymi głosy, a tych jest sporo, bo ponad 6000. Dlatego cały proces głosowania odbywa się analogowo. Odpowiedni ludzie liczą głosy trzykrotnie, przy pomocy własnych rąk, nie zapisując wyników na komputerze (co znacznie by ułatwiło ich pracę przecież) czy gdziekolwiek indziej. Dochodzi wręcz do tego, że muszą zapamiętać zwycięzców poszczególnych kategorii. A pamięć bywa zawodna. Podobnie jak sami ludzie.

Skoro przecież nad głosowaniem czuwają ludzie, to czemu nigdy nie wyprowadzili informacji o zwycięzcach Oscarów? Dlatego, że nie jest to sztab kilkunastu lub więcej członków Akademii, a jedynie dwie osoby! Do tego, są to dwie osoby spoza Akademii. Od samego początku rozdania nagród zrzeszenie amerykańskich filmowców korzysta z pomocy zewnętrznej, globalnej firmy  doradczej PwC (PricewaterhouseCoopers). Te dwie osoby to obecnie Martha Ruiz i Brian Cullinan. Jako firma zewnętrzna są oni objęci odpowiednią umową z odpowiednimi klauzulami, które uniemożliwiają im jakikolwiek wyciek informacji. To oni własnoręcznie liczą głosy do nominacji, do wręczenie statuetek oraz drukują kartki z nazwiskami laureatów, pakują je do kopert i za kulisami ceremonii wręczają je odpowiednim osobom tuż przed ogłoszeniem zwycięzców.

W skrócie: brak cyfryzacji procesu, pełna analogowość i ograniczenie czynnika ludzkiego do dwóch, odpowiednich, osób sprawiają, że ciężko o jakikolwiek wyciek informacji o zwycięzcach przed galą Oscarów. Coś pięknego. :)

Komu Oscary w tym roku?

Skoro zaś nie możemy poznać wycieków, to możemy pobawić się we wróżenie. Istnieją metody obliczania kto może zdobyć statuetkę, kilka z nich przedstawił Dominik Sobolewski w materiale na kanale Watching Closely. Ja jednak nie chcę się dziś bawić we wróżenie. Nie widziałem wszystkich filmów, które otrzymały nominacje (w kategorii głównej do nadrobienia pozostaje mi „Lion”, „Fences” i „Ukryte Działania”), więc głupio próbować skutecznie wytypować zwycięzców. Zwłaszcza, że wielokrotnie gala Akademii udowodniła nam, że nie zawsze wygrywają filmy najlepsze. Specyfika upolitycznienia Akademii oraz wiele innych czynników sprawiają, że typowanie traci klimat, bo musimy stawiać na filmy, które nam się nie podobały.

Dlatego zamiast bawić się u bukmachera (hazard to zło!), wolę po prostu pokrótce przedstawić wam moich faworytów w kilku najważniejszych kategoriach, za których będę dziś mocno ściskał kciuki, mimo, że ich szanse na wygraną są często iluzoryczne. I znowu, nie widziałem wciąż wielu filmów z nominacjami, więc ciężko bym na nie stawiał w swoich typowaniach. No to lećmy!

Najlepszy film

Mój faworyt: „Nowy Początek„. Wiem, wyższą ocenę dałem „Manchester by the Sea”, ale serduszko podpowiada mi, że bardziej kocham Denisa Villeneuve i to co potrafi wyciągnąć z gatunku science fiction.

Aktor pierwszoplanowy:

Mój faworyt: Casey Affleck. Niesamowicie mocna kreacja, cały film stoi głównie jego grą, która uwiarygadnia historię.

Aktorka pierwszoplanowa:

Mój faworyt: Widziałem z tego grona jedynie Emmę Stone, a ona nie wypada w „La La Land” jakoś wybitnie, więc tę kategorię pozostawię bez faworyta.

Aktor drugoplanowy:

Mój faworyt: Michael Shannon! Bardzo mocna kategoria, ale to właśnie szeryf z „Nocturnal Animals” poćwiartował mi mózg swoją grą.

Aktorka drugoplanowa:

Mój faworyt: Michelle Williams. Nadała sensu jednej scenie w „Manchester by the Sea” tak bardzo, że aż serce próbowało mi uciec z klatki piersiowej. Wycisnęła łzy. I choć jest jej w filmie niewiele, to ta jedna scena całkowicie mi wystarczy.

Reżyseria:

Mój faworyt: Damien Chazelle. Choć „La La Land” moim ulubionym filmem nie jest, tak sztuką było poukładanie na planie zdjęciowym wszystkich elementów, by zrobić efekt w postaci tak dobrego filmu. Dlatego to on zasługuje z całej stawki najmocniej na zwycięstwo. (Choć reszta jak wygra to też będę szczęśliwy.)

Zdjęcia (po angielsku brzmi to bardziej szlachetnie, CINEMATOGRAPHY <3):

Mój faworyt: Bradford Young. „Nowy Początek” jest nie tylko świetnym filmem, ale i pięknym. „Milczenie” wiele braków nadrabia właśnie świetnymi zdjęciami, dlatego stawiam jednak na „Arrival”.

Kostiumy:

Mój faworyt: Yyyy, „La La Land”?

Pełnometrażowy film dokumentalny:

Mój faworyt: „XIII Poprawka”. Jeden z mocniejszych dokumentów, jakie w życiu widziałem.

Montaż:

Mój faworyt: Joe Walker, czyli „Nowy Początek”. Myślałem jeszcze nad „Przełęczą Ocalonych„, ale jednak odpowiedni montaż miał dużo większe znaczenie w odbioreze „Arrival”.

Muzyka:

Mój faworyt: Znowu „La La Land”? Nie wiem, „Moonlight” też w sumie średnio. Gdzie nominacja dla Johanna Johanssona za „Nowy Początek”? :<

Piosenka:

Mój faworyt: „City of Stars”. No sorry, ale skoro nawet ja zaczynam nucić pod nosem utwór z musicalu, to musi być po prostu bardzo dobry.

Scenografia:

Mój faworyt: Głupio mi to napisać, ale chyba jednak „Fantastyczne zwierzęta„. Bo choć „Arrival” kocham, tak tam scenografia była dopieszczona pięknie jedynie w części filmu, zaś przygody czarodziejów to w dużej mierze dobrze zrobiona scenografia.

Efekty specjalne:

Mój faworyt: „Doktor Strange„? W sumie sam nie jestem do końca przekonany i nie mam zdecydowanego faworyta w tej kategorii.

Scenariusz adaptowany:

Mój faworyt: „Nowy Początek”. No sorry, po prostu. Mimo, że finał tego filmu nie przypadł mi do gustu, to jednak scenariusz jako całość jest naprawdę świetny.

Scenariusz oryginalny:

Mój faworyt: „Nocturnal Animals”. GDZIE JEST NOMINACJA DLA TOMA FORDA?! Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć braku choćby nominacji. Dlatego, mimo wszystko, trzymam kciuki za Lonergana i „Manchester by the Sea”.

Zgadzacie się z moimi typowaniami? Pewnie nie. ;) Dajcie znać za kogo wy trzymacie kciuki i miłego oglądania gali!

Moje recenzje filmów nominowanych do Oscarów (wszystkie kategorie):

Partnerzy Troyanna