Zmienił się świat, więc mój blog także czekają pewne zmiany. Na początek coś nie do końca nowego, bo podobne serie publikacji już kiedyś były, ale cóż… Czas na Update!
Parę lat temu już tworzyłem przez około rok serię tekstów #cotam, w których krótko i rzeczowo pisałem… co tam słychać. U mnie, na świecie i co fajnego mogę wam polecić. Z czasem z tego formatu zrezygnowałem, bo czas jaki poświęcałem na jego tworzenie był niewspółmiernie duży do efektów jakie osiągał. Zresztą, ten blog jest już zupełnie innym miejscem niż te 6 lat temu. Zmieniłem tematykę, w zeszłym roku blog otrzymał nową szatę graficzną i jednocześnie zaczął realizować moje cele biznesowe. No i fajnie.
I wtedy przyszła pandemia. Wywróciła nasze życia do góry nogami. Jednym bardziej, innym mniej. Mnie póki co cała sytuacja za bardzo nie zaszkodziła w życiu i biznesie, ale jest niemal pewne, że nie będę mógł w tej sytuacji prowadzić takiego bloga jak dotychczas. Czyli skupiając się na kinowych premierach filmowych, festiwalach muzycznych. Nie liczę na to, by udało się w tym roku pojechać na jakikolwiek festiwal, a sprawa z kinami jest równie niepewna. Zresztą, pisałem o swoim podejściu tydzień temu.
No i jasne, mogę skupić się na filmach dostępnych w dystrybucji cyfrowej, serialach i muzyce jako takiej. Ale ja zwyczajnie nie chcę. Filmy, które trafiają bezpośrednio do platform cyfrowych są przeważnie (nie zawsze, ale w większości) kiepskie. A ja nie chcę oglądać kiepskich filmów tylko po to, by mieć co napisać na blogu. Zresztą, od wielu miesięcy takie filmy opisuję znacznie krócej w formie postu na Facebooku. Wielkie, wyczekiwane premiery nie ominą kin, co najwyżej trafią do nich z poślizgiem, nawet jeśli bardzo długim.
No to może seriale, tyle ich przecież jest do obejrzenia! Ale tu mam podobnie. Oczywiście, poświęcam obecnie więcej czasu na oglądanie seriali niż przez ostatnich parę lat. Ale nie mam zamiaru oglądać kilku seriali na raz, sięgać po tytuły, których bym nie chciał obejrzeć, gdyby nie pandemia, słowem: nie chcę marnować czasu na seriale tylko po to, by mieć o czym pisać. Nawet jeśli tego czasu jest więcej niż kiedykolwiek. Mam swoją kolejkę seriali do oglądania i tego się trzymam. I o nich teksty pewnie na blogu zobaczycie.
W związku z powyższym szukam powoli dla siebie pomysłu, sensu na dalsze blogowanie. Wiele osób sugeruje mi pójście mocniej w kierunku biznesowym, ale nie uważam tego za dobry pomysł. Raz, że mój biznes jest dość specyficzny, unikalny i wciąż mały. Dwa – nie chcę, by blog był obowiązkiem. Chcę by dalej był hobby. Chcę siadać do pisania dla przyjemności, nie z obowiązku. Kiedyś popełniłem ten błąd i pogoń za coraz lepszym blogowaniem, zarabianiem na blogu, wpędził mnie jeszcze mocniej w pracoholizm i depresję. Musiałem zrobić sobie kilkumiesięczną przerwę.
Obecna sytuacja jest za to idealna, żeby wreszcie wdrożyć w życie pomysł, który od co najmniej roku siedział mi w głowie. Zresztą, tak się porobiło w świecie mediów, treści mamy do dyspozycji tak wiele, że nie tylko twórcy są w obecnych mediach istotni. Istotni są także kuratorzy, których rolą jest przefiltrowanie setek treści i podanie swoim odbiorcom tych najistotniejszych. Robi to od trzech lat Artur Kurasiński w swoim newsletterze o świecie technologii, robi to doskonale Outriders w swoim Briefie o ważnych społecznie sprawach na świecie, a nawet Ania Maluje w sposób nieco luźniejszy prowadzi swój Tygodnik.
I ja bym chciał też taką serię prowadzić. Podrzucać wam ciekawe treści, które pochłonąłem w trakcie ostatniego tygodnia. Dorzucić do tego garść krótkich przemyśleń i moich komentarzy. Każdego tygodnia czytam masę ciekawych tekstów o geopolityce, nauce, technologiach, rynku rozrywki, ostatnio także o wirusie SARS-Cov2. Najciekawsze i najlepsze chciałbym wam podrzucać. Na podobne tematy oglądam doskonałe produkcje na YouTube. Mogę więc zadać kłam tezie, jakoby na „YouTube to tylko patologia i beznadziejne treści”. Ja ledwo nadążam z oglądaniem wartościowych materiałów, więc chętnie wam je podrzucę.
Nie miałem lepszego pomysłu na nazwanie tejże serii, więc póki co, albo może i na zawsze nazywam ją Update. Krótko i na temat. Nie chcę na ten moment odpalać w tym celu newslettera, ale nie wykluczam, by w przyszłości robić w takiej formie Update Premium. Póki co, uruchamiam ten format, by mieć co pisać na blogu, więc tworzenie kolejnego medium w tym celu jest zbędne. Nie wiem czy taka forma artykułów was zainteresuje, ale cóż – nie przekonam się dopóki nie spróbuję. I jestem ciekaw waszych opinii.
A tymczasem, przed wami pierwszy Update.
Popkultura
Za parę dni na Netflix pojawi się ostatni odcinek piątego sezonu „Better Call Saul”, jednego z moich ulubionych seriali wszechczasów. Parę dni temu zacząłem więc się rozkoszować kolejnymi odcinkami, póki co mamy do czynienia z czymś wspaniałym. Pisałem już o serii Vince’a Gilligana na blogu wielokrotnie, kocham.
W międzyczasie obejrzałem też niemal cały serial dokumentalny „Matchday” o poprzednim sezonie w wykonaniu FC Barcelony. I mimo, że kocham tę drużynę to zwlekałem z oglądaniem tej produkcji, bo wiedziałem, że to tuba propagandowa obecnego zarządu robiona na zlecenie sponsora, dostępna na platformie sponsora (Rakuten TV). I niestety, choć ma parę ciekawych momentów z życia prywatnego piłkarzy, ujęć z szatni czy generalnie ładne zdjęcia, to nie ma w tej produkcji niczego odkrywczego, czego uważny kibic klubu z Katalonii, a za takiego się uważam, by nie wiedział.
W sobotę nadrobiłem film „Pierwszy reformowany”, swoimi wrażeniami podzieliłem się na Facebooku:
Na blogu pojawiła się również recenzja pierwszego sezonu „Co robimy w ukryciu”, a więc takiego „The Office”, ale z wampirami. Film paradokumentalny Taiki Waititiego był rewelacyjny, a pierwszy sezon również godny uwagi. Co ciekawe, serial dopiero parę tygodni temu otrzymał polską dystrybucję na HBO GO, rok po światowej premierze. A parę dni temu światową premierę miał sezon drugi… I jego pierwsze dwa odcinki również dostępne są już w Polsce na platformie HBO. Szybko.
Wszyscy zastanawiają się kiedy będziemy mogli wrócić do kin. Martwimy się nie tylko o sieci kin (największa sieć w USA AMC jest na skraju bankructwa), o pracowników kin, a także o twórców, bo nikt nie zarabia pieniędzy. Niestety, nie wydaje się, żeby kina wróciły w dotychczasowej formie zbyt szybko. A nawet jeśli zostaną otwarte w ciągu paru miesięcy – studia raczej nie będą pchać do repertuarów nowych produkcji. Świetnie te wszystkie obawy podsumował parę dni temu Variety.
Podobnie zresztą ma się sprawa z muzycznymi festiwalami. Rynek dający pracę milionom osób (artyści, ich zespoły, tour management, firmy wypożyczające nagłośnienia, specjaliści od montowania scen, ochroniarze, budy z burgerami i browarami oraz wielu innych na całym świecie) właściwie w tym roku nie będzie istniał. Tylko w tym tygodniu odwołano w Polsce Orange Warsaw Festival, Audioriver, Sunrise, Nowe Horyzonty. Na świecie kolejne dziesiątki imprez, a w Niemczech wprost zakazano imprez masowych do końca sierpnia. Wielka tragedia dla milionów ludzi, ale jednocześnie jedyny rozsądny ruch. Każde skupisko ludzi to ryzyko zarażania innych. Nie wierzycie? Spytajcie Włochów o sens rozgrywania meczów Ligi Mistrzów w Mediolanie w połowie lutego. Albo piłkarzy Valencii, którzy wtedy mierzyli się z Atalantą Bergamo – wielu z nich zachorowało na COVID19. A kibice z Hiszpanii nieświadomie zawlekli chorobę do domu i tak rozpoczęło się najgorsze w tym kraju.
Świat / biznes / sport
Pandemia namieszała w naszych życiach i czerpię momentami wręcz przerażającą satysfakcję z obserwowania zmian i zastanawiania się co one o nas świadczą. Jak choćby to, w jaki sposób używamy Internetu. Ciekawe są też wnioski najnowszego badania amerykańskiego CDC odnośnie transmisji koronawirusa. Uważajcie na siebie i unikajcie szpitali, bo tam wirus roznosi się najłatwiej.
Bardzo ciekawy tekst, jeszcze sprzed całej pandemii (ale przeczytałem go dopiero niedawno) opublikował The Atlantic o tym jak szanowana instytucja wpłynęła na nasz świat. Firmy konsultingowe, takie jak McKinsey, wydają się czasem zbędne i nie mające wpływu na nas, ale rozepchały się w dotychczasowej rzeczywistości i nie sądzę, by obecny kryzys je dotknął.
A skoro przy biznesach jesteśmy, czas na autoreklamę!
Coraz bliżej konferencja dla twórców internetowych. Całkowicie bezpieczna, bo w całości online. I ja na niej występuję! A co więcej, dzięki mnie możesz otrzymać rabat 50 zł na zakup biletu. Poza mną wystąpią tuzy świata influencerów, a całość będzie bardzo wartościowa dla twórców, którzy chcą zrobić krok do przodu. Więcej szczegółów znajdziecie na stronie internetowej wydarzenia, tam też kupicie bilety. No, a jeśli nie dowiecie się wszystkiego czego wam trzeba w ramach prelekcji, to w cenie biletu znajdzie się jeszcze dostęp do grupy na Facebooku, gdzie będę udzielał konsultacji. Także ten, warto!
Parę dni temu na blogu opublikowałem też tekst w ramach akcji Share Week, w ramach którego poleciłem trzech wartościowych twórców. Bardzo fajne osoby, więc polecam mocno!
Wielu osobom brakuje sportu w obecnej sytuacji. Nie wiadomo kiedy sport wróci, nie wiadomo w jakiej formie, ale o tym, że będziemy mogli podziwiać wydarzenia sportowe z wysokości trybun możemy zapomnieć zapewne na wiele miesięcy. Co nam pozostaje? Choćby rozszyfrowywanie różnic językowych i jego wpływu na pojmowanie futbolu. Od paru tygodni dałem się też skusić na subskrypcję magazynu The Athletic, ale póki co nie jestem nim jakoś oczarowany.
Muzyka
Na bieżąco odkryciami muzycznymi dzielimy się na grupie Wirusy Troyanna, ale pomyślałem, że parę z nich mogę wrzucić także tutaj. A swoją debiutancką płytę, na którą czekałem jakieś pięć lat od pierwszych zapowiedzi, wydał Ed O’Brien, jeden z artystów Radiohead. Póki co daleko mi do zachwytów po trzech odsłuchach, ale jeszcze do tego wrócę. Lepsze wrażenie robi nowa płyta Little Dragon. A wszystko czego słuchałem (i słucham na bieżąco) znajdziesz na moim profilu w serwisie Last.fm.
YouTube
Ileż wspaniałych materiałów na YouTube w tym tygodniu było!
Wreszcie zrozumiałem o co chodzi z tym całym XD czy tam xG w piłce nożnej.
Radiohead z okazji pandemii i izolacji postanowili do zakończenia tej sytuacji publikować na YouTube co tydzień dotychczas niepublikowane koncerty. I w tym tygodniu miło mnie zaskoczyli koncertem, na którym… BYŁEM. :) Wspaniałe doświadczenie, setlista – marzenie.
Kanał Vox opowiada o wizualnej stronie naszego wroga.
Kasia Gandor nie zawodzi i mimo kwarantanny dostarcza mądre i ładne rzeczy.
A Jimmy Harris, który kiedyś tworzył fenomenalny format Borders dla Vox, a obecnie działa na własną rękę, opowiada historię śledzenia różnych zaraz w historii ludzkości. Gość jest fenomenalny.
Dlatego znalazłem też wreszcie czas, by obejrzeć jego film sprzed paru miesięcy o płaskoziemcach.
Niedawno Jacek Kłosiński zrobił sobie nowe porządki na blogu, YouTube i w podkaście, a ja jestem zachwycony tym, jak modelowo to ogarnął. No i robi mądre rzeczy.
Gargamel robi furorę po raz kolejny, celnie punktując zachowania wielu idiotów, którzy śmią nazywać się influencerami (a będąc jedynie bezmózgimi amebami, które złapały zasięgi i którym firmy dają pieniądze). Mocno, drwiąco, ale taka jego specyfika.
Variety idzie coraz mocniej w kierunku Vox na YouTube. Fajny materiał o wpływie pandemii na rynek filmowy. Choć nieco zbyt powierzchowny.
Życie
Nie wiem czy jest tu sens pisać dużo o tym, co robię zamknięty od ponad miesiąca w 26 metrach kwadratowych. Dużo pracy, dużo kawy – od jakiegoś czasu poznaję smak wietnamskiej kawy i jestem zaintrygowany. Znowu posłużę się tu filmem Kasi Gandor, żeby wytłumaczyć dlaczego ta kawa jest inna. Obejrzałem film, pomyślałem sobie, że to pewnie gadanie, ale to naprawdę zupełnie inne doświadczenie. Mój zestaw ziaren w chwili obecnej to głównie zasoby z Manufaktury Kawy:
Do tego trochę filmów, seriali, grania w Fifę oraz… The Last of Us. Od sześciu lat zabieram się do tej gry. Dwukrotnie zatrzymywałem się w tym samym momencie. Ze strachu. Tym razem spróbuje ją ukończyć. No bo kiedy nie przejść gry o świecie po wielkiej pandemii, jeśli nie w trakcie… Pandemii.
Na dziś to już wszystko ode mnie, mam nadzieję, że podobał wam się ten Update. I mam nadzieję, że do zobaczenia za tydzień!