Wszystkie grzechy „Łotra 1”
Za mną dwa seansy, więc już wiem, co mnie w „Łotrze 1” denerwuje. A lista jest dość długa.
Za mną dwa seansy, więc już wiem, co mnie w „Łotrze 1” denerwuje. A lista jest dość długa.
Rok temu otrzymaliśmy pierwszy film w uniwersum „Gwiezdnych Wojen” po zakupie Lucas Arts przez Disneya, zaś za zaledwie kilka dni trafi do nas „Łotr 1. Gwiezdne Wojny – historie”.
Ciężko jest wybrać się do kina na film stricte rozrywkowy po karuzeli emocji, którą zafundował ledwie trzy dni wcześniej „Nocturnal Animals”.
W listopadowym maratonie kinowym „Nocturnal Animals” miało być przyjemnym, estetycznym przystankiem między „Arrival” a „Snowdenem”. Okazało się być czymś zupełnie innym.
Ze wszystkich listopadowych premier (a tych mnóstwo) najmocniej zacierałem ręce na „Arrival” (którego recenzję znajdziecie tutaj) oraz „Snowden”.
Denis Villeneuve, mimo, że jeszcze nie jest najgłośniejszym nazwiskiem w Hollywood, już należy, moim zdaniem, do czołowych reżyserów współczesnego kina.
Długo przyszło nam czekać na kolejny, po „Apocalypto”, film Mela Gibsona, który, mogłoby się wydawać, znalazł sobie nowe hobby, czyli wywoływanie skandali w Hollywood.
Najnowszy film Marvel Studios trafił do Europy tydzień szybciej niż w swojej ojczyźnie i z miejsca podbił serca fanów. Przynajmniej wiele osób z mojego otoczenia donosiło, że jest super.
Pamiętacie pierwszy film o przygodach Jacka Reachera? Ja też nie. Dlatego kiedy w niedzielę postanowiłem zobaczyć drugą odsłonę, z podtytułem “Nigdy Nie Wracaj” odczytywałem to jako przestrogę.
Serio, ciężko było mi znaleźć po seansie bardziej odpowiednie określenie, ponieważ ten film jest tak naprawdę bardzo mało filmowy.