Jak powstał Mindfluencer?
Za parę chwil kończy się przedsprzedaż mojego największego chyba dotąd projektu – zestawu narzędzi dla twórców treści. Postanowiłem opowiedzieć nieco o tym jak to wszystko wyglądało od kuchni.
Za parę chwil kończy się przedsprzedaż mojego największego chyba dotąd projektu – zestawu narzędzi dla twórców treści. Postanowiłem opowiedzieć nieco o tym jak to wszystko wyglądało od kuchni.
Każdy zakup warto sobie uzasadnić. Wiadomo, często kupujemy bardzo spontanicznie, ale w przypadku mojego najnowszego projektu to zwyczajnie opłacalna inwestycja.
Ruszyła kolejna odsłona blogowej akcji prowadzonej przez Andrzeja Tucholskiego – Share Week. To więc okazja, by podzielić się z wami działalnością innych twórców, których cenię.
Jakby się tu z wami pożegnać? Sam nie wiem, od dwóch tygodni układałem sobie w głowie najlepszą możliwą formę tego tekstu. Po czym doszedłem do wniosku, że na to nie ma najlepszej możliwej formy. Będzie zatem słowotok.
To była najlepsza edycja Blog Forum Gdańsk, w której przyszło mi uczestniczyć. Z bardzo wielu powodów. Ale najważniejsze jest jedno – ma realny wpływ na to jak od kilku dni pracuję.
Moje najlepsze teksty piszę przeważnie w kwadrans. To dlatego jestem tak płodny pisarsko.
Wracam do żywych, powoli, bo powoli, ale jednak. Niespełna dwa tygodnie nic nie publikowałem, za co was od razu przepraszam. I wracam z konkretami.
Pseudonimem i zapisem Troyann w Internecie działam od ponad dziesięciu lat. Zaczęło się od Epulsa czy tam innego Grona. W takiej formie założyłem na początku 2006 roku konto na Last.
Jestem humanistą. Przez wiele lat to była po prostu wymówka, by nie uczyć się matematyki i innych ścisłych przedmiotów. Jednak taka jest też, niestety, prawda. Ale liczby warto kochać, ja ostatnio przeżywam z nimi ostry flirt.
Jeśli mnie znacie to wiecie, że swego czasu mocno byłem zakręcony na punkcie dziennikarstwa. Nie studiów, lecz zawodu, pisania i bywania w świecie. Od paru tygodni bloguję i mam już małą skalę porównawczą między tymi dwoma zawodami.