Jak być dobrym kibicem, czyli o agresji w futbolu i wizycie kibica Barcelony na terenie wroga
Dzisiaj będzie nieco inaczej. Nie o filmach, o muzyce czy serialach. Będzie trochę o życiu i trochę o piłce nożnej.
Dzisiaj będzie nieco inaczej. Nie o filmach, o muzyce czy serialach. Będzie trochę o życiu i trochę o piłce nożnej.
Seria filmów z uniwersum „Gwiezdnych Wojen” tak mocno zakotwiczyła w popkulturze, że niemal każdy ma o niej jakąś opinię. I po raz pierwszy chyba kolejna część rozpaliła tyle różnych emocji po premierze.
Może jestem dziwny, ale w ostatnim latach większą sympatią pałam nie do Emmy Stone, ale do Steve’a Carella, którego ostatnie kreacje są szokująco doskonałe („The Big Short” czy „Foxcatcher”).
Yorgos Lanthimos to reżyser, obok którego można przejść obojętnie, ale nie wypada. Jego filmy wywołują skrajne opinie i potrafią drapać widza po dość niewygodnych okolicach ludzkiego umysłu.
Dostałem go 10 lat temu od rodziców na Święta za zdanie matury. Były to czasy, kiedy grałem w gry jak opętany, czytałem każdy numer CD-Action, a najbardziej jarałem się „fotorealistyczną” grafiką.
W obecnym roku widać efekty wielkich inwestycji Netflixa we własne produkcje (a te w 2018 roku będą jeszcze wyższe). I to nie tylko w zakresie seriali, na którym to polu platforma już jest bardzo zauważalna, ale i w produkcjach filmowych.
Po niedawnym seansie „Najlepszego” miałem (po raz kolejny) silne postanowienie częstszych seansów polskich filmów i wiele wskazuje, że się w tym utrzymam.
Mam w życiu wiele talentów, przyznam nieskromnie. Czasem mam jednak wrażenie, że przyznano mi je kosztem innych przydatnych umiejętności.
Po seansie „Ostatniej Rodziny” miałem chodzić na polskie filmy znacznie częściej, ale nie do końca mi to wyszło.
Niezbyt udane tegoroczne serie Netflixa z udziałem bohaterów Marvela zaniżyła mocno oczekiwania wobec „Punishera”, ja jednak bardzo chciałem, by się udało i wygląda na to, że trzymanie kciuków się opłaciło.