Troylista #58
Wczoraj dałem ciała. Nie wrzuciłem Troylisty. Dziś muszę to nadrobić, stąd publikuję aż dwie. Tyle dobra w jeden poranek to przecież świetna sprawa! Jest mocno elektronicznie, bo wkręcam się w jutrzejszy wyjazd do Berlina.
Wczoraj dałem ciała. Nie wrzuciłem Troylisty. Dziś muszę to nadrobić, stąd publikuję aż dwie. Tyle dobra w jeden poranek to przecież świetna sprawa! Jest mocno elektronicznie, bo wkręcam się w jutrzejszy wyjazd do Berlina.
Żyjemy w czasach, kiedy ciężko zapomnieć o urodzinach znajomych. Wszystko to dzięki Facebookowi, który pamięta o tym za nas.
Tyle w życiu już zwiedziłem festiwali, a tak naprawdę nigdy nie byłem na festiwalu filmowym. Epizod zaliczyłem jedynie parę lat temu na All About Freedom w Gdańsku.
Ledwo co wróciłem z Wrocławia, a za parę dni jadę podbijać Berlin. Stolicę muzyki techno. Muzyki, w którą zgłębiam się coraz mocniej. Dlatego przygotowuję się mentalnie i dźwiękowo do tej podróży.
Całkiem niedawno pisałem o tym, że rodzice dali mi świetne wykształcenie muzyczne. Gdzieś tam zawsze przewijał się Nick Cave. Sam odkryłem go kilka dobrych lat temu.
Właśnie minęła trzecia w nocy a ja nadrabiam zaległości z ostatnich czterech dni. Trochę tego jest, ale spokojnie dam radę. W poprzednim tygodniu było trochę mało tekstów, ale w tym nadrobię – wszystkie mam już napisane.
Siedzę sobie właśnie w Kinie Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Niestety, nie na filmie, a w kawiarni, ponieważ za godzinę ruszam z powrotem do Warszawy.
Wiem, dałem ciała. Ta lista miała być w piątek, ale jestem w trasie więc nie miałem czasu jej przygotować.
Oho, wiedziałem, że coś z tymi moimi listami tutaj nie gra. I to coś poważnego.
Po trzech z rzędu weekendach w Warszawie czas na intensywne podróżowanie. Dopiero co wróciłem z Płocka, a zaledwie trzy pełne dni spędziłem w Warszawie. Czas ruszać dalej. Za kilka godzin wsiadam w autokar do Katowic.