Czy Berlin jest lepszy od Warszawy?
Pewnie waszej uwadze nie umknęła wieść o tym, że niedawno spędziłem kilka dni w Berlinie. Spacerując po stolicy Niemiec zauważyłem duże podobieństwo tego miasta do naszej stolicy.
Pewnie waszej uwadze nie umknęła wieść o tym, że niedawno spędziłem kilka dni w Berlinie. Spacerując po stolicy Niemiec zauważyłem duże podobieństwo tego miasta do naszej stolicy.
Gdyby uwierzyć komentarzom w Internecie można by dojść do wniosku, że zupełnie nie, a cała Polska stawia to miasto w jednym szeregu z Radomiem i Sosnowcem. Ja jednak od komentarzy wolę rzeczywistość i musiałem sprawdzić to sam.
Wszystko ma swoje konsekwencje, a każde doświadczenie jest cenne, o czym możemy się przekonać od kilku dni w zalewie postów na Facebooku związanych z #myfirst7jobs.
Ponad ćwierć wieku temu w Polsce zakończył się komunizm (doskonale pamiętam te czasy, żyłem w PRL-u całe osiem miesięcy) i zaczęliśmy żyć w kapitalistycznym świecie. Mam jednak wrażenie, że część dawnych nawyków powraca.
Powyborcze emocje powoli opadają, chociaż w niedzielę wieczorem sięgały zenitu. Sam zareagowałem na wynik wyborów dość emocjonalnie, bardziej niż bym chciał. A potem przyszedł poniedziałek.
Zalew życzeń na moim profilu nie pozwala mi zapomnieć o tym, że mam dziś urodziny. To bardzo fajny, ale jednocześnie dziwny dla mnie dzień.
Zręby tego tekstu w mojej głowie narodziły się już dawno temu, lecz dopiero kilka dyskusji z tego tygodnia sprawiła, że wylałem to wszystko na klawiaturę tworząc poniższy wywód.
Obecny rok to jakieś szaleństwo jeśli chodzi o moje życie. Nie no, nie odbyłem żadnej pielgrzymki, nie wygrałem miliona, ani nawet nie poznałem miłości życia. Nawet Wiedźmina (jeszcze) nie przeszedłem. Ale żyję jakby zdrowiej.
Ja wiem, że mój blog totalnie nie jest o sporcie, ale muszę z siebie coś wyrzucić, a szkoda, by poniższy potok myśli prosto z serca zagubił się gdzieś w czeluściach Facebooka. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten skok w bok.
Od dziesięciu dni poruszam się po mieście o kulach, głównie komunikacją miejską. Nie sądziłem, że doprowadzi to do kilku, nieciekawych niestety, obserwacji.