Najlepsze filmy 2018 roku

Miniony rok był w kinie co najmniej dobry, a dla mnie bardzo wyjątkowy. Czas sobie to wszystko ładnie podsumować i wybrać te najlepsze.

Wydaje mi się, że poprzedni, 2017 rok był pod wieloma względami nieco lepszy, jednak 2018 dał mi największą karuzelę emocji, jakie potrafiłem przeżyć na sali kinowej. Wielokrotnie. Nie wiem, może to kwestia mnie, tego, że jakoś bardziej na przeżywanie emocji się otworzyłem. No bo kurczę, nigdy wcześniej nie wzruszyłem się tyle razy w trakcie seansów, kiedy obok mnie siedzi masa obcych osób. A płakałem na filmie o gejowskim romansie. Płakałem, gdy umierali ulubieni superbohaterowie. Płakałem na filmie animowanym. Płakałem ze śmiechu wielokrotnie.

Najlepsze filmy 2017 roku

I choć 2018 rok nie dał mi kolejnego filmu, który mógłbym ocenić na 10 (wciąż mam jedynie trzy takie), tak pojawiły się aż trzy produkcje, którym przyznałem ocenę 9/10. A więc to był naprawdę dobry rok.

Krótkie podsumowanie liczbowe na początek. W minionym roku obejrzałem zaledwie 75 filmów. Przynajmniej według moich statystyk i ocen na Filmwebie Trochę mało, sądziłem, że jest tego więcej, zwłaszcza, że w samym styczniu było tego 12. Jednak jest to niemal 1,5 filmu tygodniowo, z czego zdecydowana większość w kinach. Na podstawie tego napisałem 37 recenzji. Według serwisu Mediakrytyk. W sumie to zrecenzowałem nieco więcej, ale części filmów nie chciało mi się opisywać na blogu, więc robiłem krótsze recenzje na Facebooku. Trudno.

Warto mieć na uwadze, że w zestawieniu biorę pod uwagę wyłącznie produkcje, które swoją polską premierę miały w 2018 roku (oraz dwa wyjątki, które premierę mają na początku obecnego roku, ale niemal codziennie od końca grudnia trwają pokazy przedpremierowe). I mowa tu zarówno o premierze kinowej, jak i produkcjach platform VOD (Netflix, HBO GO).

Chciałem wyróżnić oczywiście najwyżej ocenione przeze mnie produkcje (czyli 8-9/10), ale szybko okazało się, że wówczas pominąłbym wiele bardzo istotnych filmów, które zostały we mnie na dłużej, ale niekoniecznie oceniłem najwyżej. Są bowiem produkcje, które z punktu widzenia rzemiosła filmowego pozostawiają wiele do życzenia, ale ich ładunek emocjonalny jest zbyt silny, by zostawić widza obojętnym.

Stąd moja lista jest znacznie szersza i postanowiłem w zestawieniu najlepszych filmów poprzedniego roku umieścić aż… 19 obrazów. Bardzo różnorodnych. Kolejność jest w sumie mocno przypadkowa.

„Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri”

Najlepszy film minionego roku. Niemal cały seans ze łzami w oczach. Raz ze śmiechu, a po chwili ze szczęką na ziemi przeżywając dramat bohaterów. Wirtuozeria.

Czytaj moją recenzję

„Tamte Dni, Tamte Noce”

Nigdy nie sądziłem, że na gejowskim romansie się popłaczę. A ten film sprawił nie tylko to, ale także zachęcił mnie do tego, że fajnie byłoby się zakochać. Ostatnia scena (na obrazku) to jednocześnie jedna z najpiękniejszych definicji miłości w historii kina. I w moim życiu. Tym monologiem rozpocząłem swój DJ set na 30. urodziny.

Czytaj moją recenzję

„Avengers: Wojna Bez Granic”

Więcej niż film. To finał przeżycia pokoleniowego. Kumulacja wszystkich marzeń budowanych przez Marvela przez dekadę. Udane połączenie tak wielu bohaterów i wątków w jedną, sensowną całość z najlepszym czarnym charakterem w MCU.

Czytaj moją recenzję

„Roma”

Wirtuozeria Cuarona dała nam niesamowity obraz pełen emocji i wielowarstwowych, ciekawych wydarzeń. Cudowne zdjęcia, dojmująca historia i wspaniałe doświadczenie.

Czytaj moją recenzję

„Green Book”

Viggo Mortensen as Tony Vallelonga and Mahershala Ali as Dr. Donald Shirley in Green Book, directed by Peter Farrelly.

No, ta produkcja znalazła się tu rzutem na taśmę. Premiera polska dopiero przed nami, ale załapałem się na seans przedpremierowy jeszcze w 2018 roku, a podobnych jest już pełno, więc… To niemal tak samo piękne przeżycie jak „Trzy Billboardy”.

Czytaj moją recenzję

„Czarne Bractwo: BlackKklansman”

Jednocześnie chyba najlepsza komedia minionego roku i bardzo celne oraz bolesne spojrzenie na wciąż aktualne problemy rasizmu.

Czytaj moją recenzję

„Anihilacja”

Ten film zasługiwał na dystrybucję kinową, ale otrzymał dystrybucję netflixową, co wcale mu nie zaszkodziło. Piękne, kolejne science fiction Alexa Garlanda z jedną z lepszych scen grozy w ostatnich latach.

Czytaj moją recenzję

„Mój Piękny Syn”

Timothée Chalamet as Nic Sheff and Steve Carell as David Scheff star in BEAUTIFUL BOY Credit: Francois Duhamel/Amazon Studios

Ok, ten film również nie powinien znaleźć się w tym zestawieniu, bo obejrzałem go przedpremierowo, a do kin trafił dopiero kilka dni temu. Absolutnie poruszająca historia relacji ojca z synem. Świetne kreacje (z naciskiem na Carella), piękna narracja, wybitna muzyka. Nie jest to dzieło lekkie, ale dzieło bardzo dobre.

Czytaj moją recenzję

„Spider-Man: Uniwersum”

Po kilku tygodniach od napisania recenzji, a także niedługo po drugim seansie uważam, że mocno niedoszacowałem swoją recenzję. To najlepsza chyba animacja, jaką w życiu obejrzałem. I na której płakłem. Dwukrotnie. Do tego wizualny orgazm i dojrzały, choć prosty humor.

Czytaj moją recenzję

„Pierwszy Człowiek”

On the heels of their six-time Academy Award®-winning smash, „La La Land,” Oscar®-winning director Damien Chazelle and star RYAN GOSLING reteam for Universal Pictures’ „First Man,” the riveting story of NASA’s mission to land a man on the moon, focusing on Neil Armstrong and the years 1961-1969.

Chazelle nie zagrał na emocjach tak, jak się spodziewałem, ale nie oznacza to, że film nie ma tego ładunku emocji. Do tego realistyczna realizacja sprawiająca, że widz potrafi się dusić w kosmosie wraz z Armostrongiem. Kosmos.

Czytaj moją recenzję

„Kler”

Nie jest to film wybitny z produkcyjnego i narracyjnego punktu widzenia, jednak ciężko odmówić mu sukcesu. Komercyjnego, społecznego i frekwencyjnego. Bił wszelkie nowożytne rekordy w polskim kinie.

Czytaj moją recenzję

„Zimna Wojna”

No co tu dużo mówić, polski film roku. Bardzo zmysłowy, z pięknie nakreśloną relacją dwójki głównych bohaterów, świetnie dozujący emocje. Wspaniałe zdjęcia, piękna muzyka i wyborne kreacje Joanny Kulig oraz Tomasza Kota.

Czytaj moją recenzję

„Człowiek, który zabił Don Kichota”

Najbardziej absurdalny film roku, zdecydowanie. Jest w nim jednak bardzo dużo magii, doskonałego humoru i świetnego aktorstwa.

Czytaj moją recenzję

„Ciche Miejsce”

Nie lubię horrorów, rzadko je oglądam, więc jeśli już jakiś mnie porwie to musi być naprawdę dobry. I debiut reżyserski Johna Krasinskiego właśnie taki jest.

Czytaj moją recenzję

„Deadpool 2”

Kilkukrotnie twórcy nam przypominają, że Deadpool to kino familijne

Mogłem narzekać w recenzji, że trochę wtórny, że niespecjalnie wybitny, powtarza utarte schematy. Ale to wciąż film, na który chętnie do kina poszedłem po raz drugi i ponownie bawiłem się przepysznie. No i najlepsza w historii Marvela scena po napisach.

Czytaj moją recenzję

„Czarna Pantera”

Tutaj też nieco narzekałem, ale to jednocześnie chyba najlepszy origin-story w Marvel Cinematic Universe. Za oceanem kinowy fenomen, potrafiący pomiędzy rozrywką umiejętnie wpleść wątki społeczno-polityczne. No i fantastyczna muzyka.

Czytaj moją recenzję

„Winni”

Jedna z niespodzianek roku. Bo któż by się spodziewał, że film z właściwie jednym tylko bohaterem rozmawiającym przez telefon będzie w stanie zabrać widza na taką przejażdżkę po skrajnych emocjach. Pyszne dzieło.

Czytaj moją recenzję

„Jestem najlepsza, ja Tonya”

Serduszka mojego może nie zdobył, ale to film z naprawdę świetną narracją, ostrym jak łyżwa dowcipem przemycanym łamaniem czwartej ściany, no i dobrymi kreacjami.

Czytaj moją recenzję

Nie udało się obejrzeć, ale nadrobię (dlatego nie trafiły do zestawienia, bo mogły):

  • „Niemiłość”
  • „Wieczór Gier”
  • „Lato 1993”
  • „Śmierć Stalina”
  • „Tully”
  • „Krzysiu, gdzie jesteś?”
  • „Dogman”
  • „Tajemnice Silver Lake”
  • „Johny English: Nokaut”
  • „Climax”
  • „Donbas”
  • „Suspiria”
  • „Robin Hood: Początek”
  • „Narodziny Gwiazdy”
  • „Kraina Wielkiego Nieba”
  • „Fuga”
  • „Płomienie”

Jestem pewien, że mój ranking pewnie nie pokrywa się z waszymi, ale cóż, taka specyfika rankingów – każdy tworzy sobie własny. Gdybym miał wskazać trzy najważniejsze dla mnie filmy tego roku, to pozostają „Infinity War”, „Tamte Dni, Tamte Noce” i oczywiście „Trzy Billboardy”. Ciekaw jestem jak to u was wygląda!

A przed nami ciekawie zapowiadający się rok… Dużo będzie się działo. Niebawem opublikuję też listę właśnie tych najmocniej wyczekiwanych przeze mnie premier, a także tradycyjne zestawienie najlepszej muzyki 2018 roku. A na bieżąco kolejne recenzje. Pracowicie zaczynam ten rok. ;)

Partnerzy Troyanna